sobota, 6 grudnia 2014

Rozdział 45 ,,Rana wilkołaka ''

     Syriusz ocknął się. Jeszcze chwilę temu był nieprzytomny. Teraz widział jak świat lata dookoła niego. Był w swojej animagicznej postaci. Leżał na czymś brązowym co poruszało się bardzo szybko. Czuł okropny ból....
- Wrauuu...- mruknął. To coś powoli odłożyło go na ziemię. Łapa zauważył, że leży tuż obok tajemnego wejścia Huncwotów do Hogwartu. 
- Peter ! Gdzieś ty był ! - usłyszał koło siebie zrozpaczony głos James'a. To na pewno on w postaci Rogacza niósł go na plecach. Syriusz ucieszył się, że przyjacielowi nic nie jest.
- Przepraszam...ja...na Merlina ! Co mu się stało ! - pisnął Peter. Kątem oka Black zauważył, że chłopak przystaje koło niego.
- Remus... - Mruknął tylko w odpowiedzi James. - A ty Łapo postaraj się nie ruszać...
    Syriusz popatrzył na niego ze zdziwieniem swoimi szarymi oczami. Nic nie pamiętał tylko ten ból. 
Ostatkami sił wrócił do swojej normalnej postaci...
- Nie powinieneś... - mruknął James. Black był wykończony, zerknął w kierunku swojego brzucha. Była tam krew...bardzo dużo krwi.   
- Nie powinieneś - upomniał go James. Łapa stracił dużo krwi, a przemiana tylko go osłabiła.
- Pomóżcie mi wstać - jęknął Syriusz.
- Syriusz zaniosę cię... - powiedział Potter obwiązując swoją bluzą brzuch Syriusza.
- Nie....dam radę...
- Nie zgrywaj pieprzonego bohatera...nie dasz rady ! Peter pomóż mi ! - warknął James i już po chwili dwaj Huncwoci nieśli Łapę przez korytarze Hogwartu.
Głowa Syriusza opadała bez sił. Ból narastał, a on czuł się tak jakby znowu miał stracić przytomność.
- Co się dokładnie stało ? - zapytał Peter uginając się lekko pod ciężarem Łapy, kiedy razem z Potterem wnosili go po schodach.
- To teraz nie jest ważne ! Interesuje mnie raczej, gdzie ty do cholery jasnej się podziewałeś !?
- Nie krzycz tak, bo Filch przybiegnie...
- Gówno mnie Filch obchodzi !
- No ja...ja po prostu...
- Wysłów się Pettigrew...
- Na miłość boską co się mu stało ?! - wykrzyknęła Gruba Dama kiedy chłopcy dotarli do wierzy Gryfonów.
- Nie powinnaś już spać ? - warknął James w odpowiedzi. Chłopak nie miał czasu z nią rozmawiać, najważniejszy był teraz Syriusz.
- A wy ? - Zapytała Gruba Dama podnosząc jedną brew do góry - weźcie go do skrzydła szpitalnego i...
-  Czerwone Gargulki ! -  powiedział hasło Peter. 
- Och nie przerywaj mi...
- Wpuść nas do środka ! - Krzyknął James. Gruba Dama zrobiła kwaśną minę, lecz otworzyła im drzwi. - I zapomnij o tym...nie chcemy mieć kłopotów...
- Och właź już do środka Potter ! - James nie kłócił się już więcej z obrazem i razem z Peterem wciągnęli Syriusza do Pokoju Wspólnego.

*

    Dorcas obudziło skrzypnięcie otwieranego obrazu. Dziewczyna spała tu odkąd Huncwoci ją zostawili. Miała iść na górę, ale była zbyt zmęczona żeby cokolwiek zrobić. Teraz przetarła zaspane oczy i rozejrzała się po pokoju. Za oknem było ciemno. W kominku dogasał ogień, a w wejściu... . To co zobaczyło zatkało ją.
- Dorcas !? - Wykrzyknął Potter. On i Peter podtrzymywali Syriusza. Syriusza, który krwawił...
    Meadowes myślała, że zemdleje. Syriusz jej Syriusz... . Zerwała się jak oparzona z kanapy i podbiegła do chłopaków.
- Co mu się stało ! Łapa ! Boże....James ! - krzyczała, a w jej błękitnych oczach pojawiały się łzy.
- Spokojnie Dor...
- Zabierzmy go do skrzydła... Szybko ! Jak coś mu się stało...
- Nie - zaprzeczył stanowczo James i razem z Pettigrew'em zaczął ciągnąć przyjaciela do dormitorium.
- Jak to nie Potter ?! Przecież on krwawi ! - wykrzyknęła dziewczyna dusząc łzy. Szła za chłopcami do pokoju usiłując zachowywać się spokojnie. Wiedziała, że gdyby wpadała w histerię nic by to nie pomogło.
- To drobne zadrapanie ! - warknął James otwierając drzwi do dormitorium. On i Peter położyli Syriusza na jego łóżko. 
- Au... - mruknął Black. Dorcas natychmiast do niego podbiegła, a James zaczął odwiązywać zakrwawioną bluzę, która znajdowała się na brzuchu rannego.
- Mówisz drobne zadrapanie ? - powiedziała Dorcas wytrzeszczając oczy. Koszula Syriusza była cała zakrwawiona. Pod nią dziewczyna zauważyła zarys okropnej rany.
- Au... - jęknął Black znowu. Medowes, aż zadziwiał fakt, że Gryfon nie wył z bólu.
- Spokojnie stary już ci pomagam...Peter wycisz dormitorium...
- Tak...już... - mruknął Pettigrew niezdarnie wyciągając różdżkę z kieszeni .
- Dorcas ty...
- Ja pomogę ci... co mam robić zawołać panią Pomfrey ? McGonagall ?! Już biegnę ! 
- Nie ty usiądź i nie przeszkadzaj ! - warknął stanowczym głosem Potter.
- Ale James ! - krzyknęła Dorcas. Chciała pomóc...musiała pomóc...
- Powiedziałem nie ! A teraz zamknij się, mamy mało czasu. - powiedział Potter i rozpiął koszulę Syriusza. Oboje ujrzeli paskudną ranę i pełno krwi. Black miał dosłownie dziurę w prawym boku. Można w niej było zobaczyć mięśnie i kawałek kości. Widok był okropny. Dorcas miała ochotę zwymiotować.
- Vulnera Sanantur, Vulnera Sanantur, Vulnera Sanantur - wypowiedział dokładnie Rogacz. Niebieskooka popatrzyła na chłopaka niepewnie...ona nie znała tego zaklęcia.
- Jim co ty robisz ? - zapytała cicho.
- Ratuję mu życie...- odpowiedział równie cicho. Dziewczyna znowu popatrzyła na leżącego Łapę. Miała ochotę płakać...tylko z radości. Rany Syriusza powoli zaczynały się zabliźniać.
   Potter opadł z ulgą na podłogę. Dopiero teraz zauważyła jak chłopak jest zmęczony.
- James...
- Było tak blisko... - mruknął gryfon chowając twarz w dłoniach.
- Jim - powiedziała siadając koło niego. Chłopak jedynie pokręcił głową w odpowiedzi. Brązowooki cały się trząsł. 
Meadowes pierwszy raz w życiu widziała go w takim stanie.
- Co się stało... - zapytała delikatnie.
- Mógł nie przeżyć... - odpowiedział pokazując twarz. Nie płakał, ale wyglądał tak jakby nie mógł uwierzyć w to co się wydarzyło.
- To nie twoja wina James - powiedział Peter siadając na łóżku. 
- Zamknij się Glizdogonie ! Nie było cię tam ! Nie wiesz jak to wyglądało !
- Ale byłem w chacie ! 
- I nie pomogłeś ! 
- A niby jak miałem pomóc !?
- Nie wiem, do cholery jasnej ! Było rzucić na niego zaklęcie ! 
- Niby jak !? Przecież byłem sz...znaczy nie mogłem i dobrze o tym wiesz !
- Mogłeś ! Gdybym to ja był na twoim miejscu, zmieniłbym się z powrotem i pomógł !  - wykrzyknął Potter jednym tchem. Czarnowłosy był wściekły. Wyglądał tak jakby miał ochotę rzucić jakąś poważną klątwę na Glizdogna.  
- Ale ja nie jestem tobą ! - odpowiedział Peter zrywając się z łóżka. Pulchny chłopak patrzył na James'a zdenerwowanym wzrokiem. Chyba pierwszy raz się sprzeciwił James'owi.
- Dosyć tego ! - przerwała im błękitnooka, zapobiegając rozlewowi krwi. James spojrzał na nią dziwnym wzrokiem. Chyba zapomniał, że dziewczyna była w dormitorium.
- Teraz nie jest ważne, kto zawinił ! Nie ma sensu się kłócić ! 
- Dorcas...
- Zamknij się Potter ! To ja powinnam robić aferę ! Wciągnęliście zakrwawionego Syriusza do wieży, a ja nie mam pojęcia co się stało ! 
- Później ci wyjaśnię... - mruknął brązowooki w odpowiedzi.
- Gówno mi wyjaśnisz ! Ja chcę prawdę Potter ! Mam dość tych waszych pieprzonych kłamstw ! Powiesz mi wszystko... dosłownie WSZYSTKO !  - wybuchnęła dziewczyna. James patrzył na nią z przerażeniem. Wiedział, że nie będzie sensu dalej udawać...naprawdę będzie musiał powiedzieć całą prawdę.
- Dobrze - Odpowiedział Rogacz wstając z podłogi. - Dowiesz się wszystkiego,ale najpierw wyjmij spod łóżka Remusa apteczkę...nie wiem czy zaklęcie dobrze zadziałało,nigdy go nie używałem więc przydałoby się opatrzyć ranę... 
    Dorcas kiwnęła głową w odpowiedzi, i już po chwili siedziała razem z Jim'em koło nieprzytomnego, zakrwawionego Łapy. 
- Najpierw trzeba pozbyć się tej krwi...- mruknął James.

*

    Dorcas obudziły promienie słońca dobijające się do dormitorium. Otwierając zaspane oczy spostrzegła, że wciąż jest w pokoju Huncwotów. Nic nie wskazywało na to, że cokolwiek wczoraj się wydarzyło. Jak zwykle był syf, a krew Syriusza zniknęła.
    Podniosła głowę do góry. Wszystko ją bolało. Spała na siedząco, opierając się o łóżko Łapy. Trzymała go za rękę... tak...za rękę przez całą noc. Strasznie się o niego bała.
 - James... - powiedziała wstając. Puściła rękę Syriusza, która opadła bezwładnie na łóżko. Rozejrzała się po pokoju. Peter chrapał na łóżku, Remusa nie było...
- Jestem... - odpowiedział wychodząc z łazienki. Był umyty, w czystym ubraniu, tylko jego kruczoczarne włosy były w nieładzie.
- Czy Łapa...
- Spokojnie nic mu nie będzie...mruczał coś rano przez sen...to dobry znak - rzekł opierając się kolumnę łóżka Lupina. Dorcas kiwnęła głową w odpowiedzi, podeszła do Jamesa i przytuliła go. 
- Bałam się o niego... - mruknęła chowając swoją twarz w jego koszuli. Była sporo niższa od niego. Potter przytulił ją mocniej.
- Ja też - odpowiedział cicho.
- Powiesz mi co się stało...
- Przecież obiecałem...chyba, że mi nie wierzysz ? Mam składać wieczystą przysięgę ? 
- Jasne, że ci wierzę...
- W takim razie musisz trochę zaczekać...chce żeby był przy tym Remus. Bez niego nic nie powiem...
- Dobrze, ale gdzie on w ogóle jest ? - zapytała Dorcas wychodząc z jego objęć.
- Jest...z resztą nieważne...niedługo powinien wrócić... - niebieskooka kiwnęła głową w odpowiedzi. Ruszyła w kierunku wyjścia. Musiała wziąć długą kąpiel...
- Dor... - Zatrzymał ją na chwilę James. - Przyjdź od razu jak się ogarniesz...i może weź ze sobą Mary i Lily...one też powinny to usłyszeć... 

*

    Syriusza obudziły głosy. Otworzył szare oczy i nagle poczuł ból. Przypomniała mu się noc. Animagia...Chata...wściekły Remus...Zakazany Las...Rogacz leżący na ziemi...ból. 
- Jakim cudem żyje ? - zapytał podnosząc się do pozycji siedzącej. W pokoju zapanowała cisza. Remus, James i Peter. Stali koło jego łóżka. Rozmawiali...Lupin'owi łzy spływały po policzkach. 
    Remus podszedł do niego jako pierwszy. Delikatnie go przytulił...chociaż i to sprawiło Blackowi ból.
- Przepraszam...tak strasznie przepraszam...
- Luniek daj spokój... - powiedział James patrząc na chłopaka ze współczuciem. Ich przyjaciel na pewno się zadręczał...
- Nie nie dam spokoju James !  Mogłem was zabić ! Ja...
- To nie twoja wina ! - przerwał mu Syriusz. Nie był zły na Lupina. To nie on chciał wyrządzić im krzywdę. To wilkołak, który w nim się pojawiał...to nie był Remus.
- Moja ! To tylko moja wina ! Nie powinienem... - chłopak nie zdążył dokończyć, bo przerwało mu skrzypnięcie drzwi. Do pokoju weszły Dorcas, Mary i Lily. Wszystkie miały poważne miny. Jakby przyszły na czyiś pogrzeb...
- Syriusz ! - wykrzyknęła Dorcas i wskoczyła do niego na łóżko.Przytuliła go. Normalnie cieszyłby się, że Dorcas go przytula, ale teraz wolałby żeby nikt go nie dotykał. Syknął z bólu.
- Przepraszam - mruknęła dziewczyna wstając.
- Nic nie szkodzi... - powiedział uśmiechając się lekko. Nie chciał okazywać bólu. 
- Co ci się w ogóle stało ? - zapytała Lily podchodząc bliżej łóżka Łapy.
- Dorcas wam nie powiedziała ? - zapytał James stając tuż koło Rudej.
- Powiedziała, że Syriusz jest ranny i że chcecie z nami porozmawiać... - powiedziała Mary siadając w nogach łóżka Łapy. Uśmiechnęła się do niego.
- A co miałam im mówić ? Przecież sama jeszcze nic nie wiem... - powiedziała błękitnooka spoglądając na Remusa. Lupin przestał płakać kiedy dziewczyny weszły do pokoju.

- E przepraszam, ale możecie mi wyjaśnić co tu się w ogóle dzieje ?!  - warknął Łapa patrząc na wszystkich po kolei. To dziwne, że dziewczyny są w ich pokoju. Nie powinny o niczym wiedzieć...chyba że... . Syriusz popatrzył na James pytająco.
- Powiemy im... - rzekł Rogacz, a jego ręka od razu powędrowała do włosów.
- Wszystko ? - zapytał Syriusz nie wierząc w to co słyszy. Nie podobało mu się to. 
- Wszystko...
- Ale...Remus zgadzasz się na to ? - zapytał zwracając się do Lupina, który stał lekko przygrabiony,
- Po tym co zrobiłem ?! Tak...powinny wiedzieć... - mruknął chłopak pod nosem. Chyba był przygotowany, żeby wszystko powiedzieć.
- Peter a ty ? - zapytał Łapa spoglądając na Glizdogona. Chłopak w odpowiedzi wzruszył tylko ramionami. Wyglądał tak jakby go to nie dotyczyło. Syriusz zapragnął czymś w niego rzucić.
- W takim razie mówcie....możecie opowiedzieć też co mi jest bo właściwie sam nie wiem. - rzekł Syriusz siadając na łóżku po turecku. Wszystko go bolało.
- To kto zacznie ? - Zapytał James rozglądając się po wszystkich.  
- Chyba ja powinienem... - mruknął Lupin. Syriusz popatrzył na niego niepewnie. Miał nadzieję, że Remus da radę. Zazwyczaj nie lubił o tym mówić, nawet reszcie Huncwotów.
- Więc...no może usiądźcie...to chyba będzie dość długa opowieść.... - powiedział chłopak i sam usiadł na łóżku. Reszta poszła w jego ślady.
- Mój ojciec...zajmował się nie-ludzkimi objawieniami nadprzyrodzonymi. Często miał do czynienia poltergeistami, boginami i innymi dziwnymi kreaturami. Kiedy byłem mały pracował w ministerstwie w Departamencie Regulacji i Kontroli Magicznych Stworzeń. - Mówił chłopak. Zerkał na wszystkich po kolei. Widać było, że nie ma chęci o tym opowiadać. - Pewnego dnia znalazł się też na rozprawie, gdzie posądzano pewnego człowieka o zamordowanie dwójki dzieci. Człowiek wyparł się...mówił, że jest zwykłym, mugolskim włóczęgą, lecz mój tata mu nie wierzył. Rozpoznał w nim wilkołaka. - Remus zamilkł na chwilę. W dormitorium panowała absolutna cisza. Wszyscy patrzyli na niego. 
- Mów dalej Remusie... - powiedział zachęcająco James.
- Komisja wyśmiała mojego ojca...a on pod wpływem wściekłości obraził gatunek wilkołaków. Wyrzucono go z sali, a tego włóczęgę wypuszczono. 
- Nie rozumiem co to wszystko ma do rany Syriusza...
- Spokojnie Mary... Remus na pewno do tego zmierza - powiedział Lily. Była opanowana. Wsłuchiwała się w każde słowo Remusa i pewnie już złożyła w głowie całą historię.
- Tata wrócił do domu... zbliżały się wtedy moje piąte urodziny... - Kontynuował. Głos mu się trząsł. - Rodzice położyli mnie spać, po czym w nocy coś mnie obudziło...Zobaczyłem, że ktoś wchodzi do mojego pokoju przez okno...zaatakował mnie...krzyczałem...
- Remusie może ja dokończę... - zaczął delikatnie Potter.
- Nie - Odpowiedział chłopak spokojnie. Mary, Lily i Dorcas patrzyły na niego z przerażeniem. Zrozumiały. - On...ugryzł mnie...chciał mnie zabić...ale tata mnie uratował...
- Remus... - szepnęła Lily. Jej twarz miała wyraz niedowierzania.
- Wtedy też stałem się tym kim jestem do tej pory. On przemienił mnie w wilkołaka.... - w pokoju zapanowała cisza.
- Ja rozumiem, że uważacie mnie teraz za potwora...i że nie będziecie chciały utrzymywać ze mną kontaktu... że nasza przyjaźń teraz zniknie, ale nie będę miał wam tego za złe...rozumiem to...nikt nie chce się przyjaźnić z potworem...
- Och Remus ! - wykrzyknęła nagle Dorcas, po czym rzuciła się chłopakowi na szyję. Syriusz zauważył, że po jej twarzy spływają łzy.
-  Nigdy tak nie mów ! Nigdy ! Nie jesteś żadnym potworem rozumiesz  ?!  - mówiła Dorcas przytulając go. 
- Dorcas ja...
- Przestań ! - Przerwała mu Mary i dołączyła do uścisku. - Wciąż jesteś naszym przyjacielem i kochamy cię takiego jakim jesteś ! - ona również płakała, a do uścisku po chwili przyłączyła się Lily.
- Właśnie ! Nie chcemy stracić naszej przyjaźni Remusie ! Jesteś jedynym normalnym Huncwotem ! Nawet jeśli masz pewien...eee...
- Futerkowy problem - podsunął James również dołączając się do uścisku.
- Właśnie ! - odparła Lily. Nawet nie zwróciła uwagi, że Rogacz jest bardzo blisko niej.
- Ja...ja nie wiem....nie wiem co powiedzieć... - mówił Remus zdumiony. 
- Po prostu się zamknij i nie nazywaj się już potworem ! - Warknął Syriusz uśmiechając się do przyjaciela. - od pięciu lat mu to powtarzamy, a on swoje ! 
- Ale...
- Och Remus bądź już cicho ! Nam nie przeszkadza to kim jesteś ! - powiedziała Dorcas uśmiechając się do niego. Chłoap patrzył na nich z łzami w oczach.
- Boże...jesteście tacy wspaniali...ja...ja nie zasługują na takich fantastycznych przyjaciół jak wy... 
- Chyba każdy przyjaciel by zaakceptował...eee twoją chorobę.. - powiedział Mary wycierając twarz, rękawem swojego swetra. Cały makijaż jej się rozmazał.
- Tak...i Huncwoci... - powiedział Remus pociągając nosem. Na jego twarzy malował się uśmiech szczęścia.
- O czyli zbliżamy się do najlepszej części historii ! - powiedział Syriusz szczerząc się do dziewczyn.
- Czyli ? - zapytała Ruda podnosząc jedną brew do góry.
- Raczej nie powinno ci się to spodobać Evans... - powiedział James czochrając włosy.

***

    Dzień dobry. Z okazji Mikołajek rozdział pojawia się wcześniej ! Taki tam prezent....mam nadzięję, że się z niego cieszycie ! Pozdrawiam kochani i dzięki za komentarze !

7 komentarzy:

  1. Sama prawie się popłakałam. Rozdział cudowny. Naprawdę cudowny. Widzę, że nie próżnujesz. Ciekawa jestem reakcji dziewczyn na tę część o animagii, a szczególnie Dorcas bo jak ona się dowie, że w zeszłym roku nie zwierzała się zwykłemu zwierzęciu tylko chłopakowi, w którym jest zakochana... Życzę weny ~Alice

    OdpowiedzUsuń
  2. Perfekta! Cudo! :D mam nadzieję, że spikniesz Dorcas i Syriusza? I jak zareagują na wiadomość o animagach? Coś mu się wydaje, że Dorcas będzie zarówno załamana i zła, bo zwierzała się Syriuszowi! Nie mogę się doczekać! - Twoja wielka fanka :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Ooo jak fajnie :D Naprawdę świetny rozdział. Dobrze że Syriusz przeżył :) Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Super! Chociaż myślę, że tytuł trochę nie pasuje bo kojarzy się z tym że to wilkołak został zraniony. Ale i tak notka super. Czekam na więcej i mam nadzieję że Łapa i Dor niedługo będą razem.

    OdpowiedzUsuń
  5. Super rozdział ! Cieszę się że Syriusz przeżył i oczywiście czekam na to jak Dor i Łapa będę razem :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Super rozdział w końcu huncwoci powiedzieli o wszystkim dziewczynom :) Współczuję Syriuszowi jak się Dorcas dowie, że to jemu się kiedyś zwierzała :D Czekam z niecierpliwością na 46 ^^

    OdpowiedzUsuń
  7. Szybko! Następny!
    \

    OdpowiedzUsuń