Szczerze mówiąc nikt się nie spodziewał, że będzie to miało tak fantastyczne skutki. Od tamtej pory nie było żadnych kłótni, żadnych fochów i co najważniejsze dla Lily żadnego ,,Evans umówisz się ze mną ''. Dzięki tej przyjaźni James czuł się jak w siódmym niebie, Lilka też wyglądała na zadowoloną, a ich przyjaciele mogli się spotykać bez żadnych przeszkód.
- Mary powiesz mi po co tu przyszłyśmy ?! - zapytała Lily siadając obok przyjaciółki na trybunach boiska do Quidditch'a.
- Bo przyjaciele chodzą na treningi Quidditch'a swoich przyjaciół - odparła McDonald ciaśniej owijając się swoją chustą, była połowa października i zaczynało się robić coraz zimniej.
- Jakoś Dorcas od zawsze jest naszą przyjaciółką i nigdy tego nie robiłyśmy.
- Bo ty nie chciałaś !
- Ja nie chciałam ?
- Tak ! Zawsze mówiłaś, że nie chcesz iść bo Potter i Black tam będą...
- I wciąż podtrzymuje to zdanie...
- Lily ! Teraz jesteśmy przyjaciółmi...
- Wiem, ale to nie zmienia faktu, że nie lubię Quidditch'a...
- Ja też za nim nie przepadam ! - odparła blondynka ze śmiechem.
- Co ?! To po co my...
- O patrz już idą ! - przerwała jej Mary wskazując na dwie postacie wchodzące na trybuny. Jedna z nich była wysoka o twarzy pokrytej bliznami, a druga niska i pulchna. Remus i Peter.
- Och teraz rozumiem ! - wykrzyknęła Evans patrząc na wesołą twarz Lupina.
- Co rozumiesz ? - zapytała McDonald ze zdziwieniem.
- Po co tu tak naprawdę przyszłyśmy ! - odparła Lily ze śmiechem i kiwnęła głową w kierunku Lunatyka.
- Och wcale nie ! - zaprzeczyła dziewczyna trochę zbyt piskliwym głosem.
- Oj tak tak !
- Wcale nie Evans !
- Oczywiście, że tak McDonald !
- O czym tak dyskutujecie ? - zapytał Remus siadając koło rudowłosej przyjaciółki.
- O niczym ! - odpowiedziały w tym samym momencie obie dziewczyny.
- Przepraszam bardzo, ale czy widownia może być ciszej !? Super przystojny kapitan Griffindoru nie może prowadzić treningu w takim hałasie ! - rozległ się magicznie nagłośniony głos James'a, który skutecznie uciszył dwie przyjaciółki.
*
- Ostatnio poszło nam nieźle ale nie było tak dobrze jak być powinno, powinniśmy... - mówił James. Chłopak już od dwudziestu minut ględził swojej drużynie o nowej taktyce i o błędach, które popełnili w poprzednim meczu (chociaż wygrali ). Kto jak kto, ale Rogacz czasami przejmował się Quidditchem aż za bardzo. Jako że był to jego ulubiony sport i kochał go całym sercem, to musiał być najlepszym kapitanem na świecie, a najlepszy kapitan musi mieć najlepszą strategię i najlepszą drużynę.
- Więc w następnym meczu Owen musisz dobrze pilnować wszystkich obręczy tak aby kafel się do nich nie dostał ... - powiedział James zwracając się do Owena Granta. Rok starszego blondyna, który był obrońcą w drużynie.
- James... - mruknęła Dorcas znudzonym tonem. Chciała wybawić drużynę od tego gadania i uciszyć jakoś Pottera.
- Wtedy też Łapa przejmie kafel, poda do Ewelin, Ewelin do Dorcas i Dorcas trafi ! Dor musisz trafić, to jest bardzo ważne...
- Jim proszę cię...
- W tym samym czasie Matt i Johny będę odbijać wszystkie tłuczki w ślizgonów. Niech te obleśne gady pospadają z mioteł...
- Jamesie Potter ! Możesz posłuchać mnie chociaż przez chwilę !? - wybuchnęła nagle dziewczyna.
- Uuu uważaj Potter Dorcia się wkurzyła... - powiedział Matt uśmiechając się głupio. Uczył się na tym samym roku co Dorcas i Huncwoci. Był dobrze zbudowanym chłopakiem o brązowych włosach i zielonych oczach. W drużynie grał na pozycji pałkarza tak samo jak jego najlepszy przyjaciel, Johny.
- Nie nazywaj mnie Dorcia, Matterson ! - wykrzyknęła błękitnooka piorunując chłopaka wzrokiem.
- Właśnie ! Tylko ja tak mogę do niej mówic ! - powiedział Syriusz uśmiechając się po huncwocku. Niestety w zamian otrzymał tylko kuksańca w brzuch od przyjaciółki.
- Auuu...za co ty mnie tak każesz dziewczyno...
- Za nazywanie mnie Dorcią.
- Możecie się uspokoić ?! - Uciszyła drużynę Ewelin. Była drobną dziewczyną o prawie białych włosach i złotych oczach. Uczyła się na czwartym roku i była najmłodsza w drużynie, co nie zmieniało faktu, ze miała wielki talent do tej gry. - Dajcie się wypowiedzieć naszemu kapitanowi !
- Dziękuje Ewe...więc jak mówiłem nasza taktyka...
- James błagam cię, nie możemy już grać ?! - powiedziała Meadowes patrząc na swojego przyszywanego brata błagalnym wzrokiem.
- Nie Dorcas. Proszę zrozum, że czasem teoria jest ważniejsza od praktyki...
- Serio ? - mruknęła dziewczyna ze zdziwieniem.
- Serio - odparł James
- Na trybunach siedzi dziewczyna twoich marzeń, a ty za miast pokazać jakim to ciachem na miotle jesteś stoisz tu i prawisz nam kazania ! Lily wygląda tak jakby miała zaraz zasnąć ! Pokaż jej jak wygląda prawdziwy Quidditch ! Pokaż jej, że to nie tylko rzucanie kaflem i uderzanie w siebie tłuczkami ! Pokaż, że potrzebna jest w tym praca i ciężki trening ! Pokaż jej, że to jest twoja pasja ! Podziel się z nią tym...chyba chciałbyś mieć dziewczynę, która kocha Quidditch ! - powiedziała Dorcas. James patrzył na nią przez chwilę, lecz potem przeniósł wzrok na trybuny gdzie siedziała rudowłosa.
- Najpierw kilka kółek dookoła boiska ! Potem Syriusz, Ewelin i Dor ćwiczą podania i rzuty ! Owen obrona, a Matt i Johny odbicia ! Na miotły ! Już ! - wykrzyknął Potter, po czym sam wskoczył na swoją miotłę i poszybował w górę.
- Więc w następnym meczu Owen musisz dobrze pilnować wszystkich obręczy tak aby kafel się do nich nie dostał ... - powiedział James zwracając się do Owena Granta. Rok starszego blondyna, który był obrońcą w drużynie.
- James... - mruknęła Dorcas znudzonym tonem. Chciała wybawić drużynę od tego gadania i uciszyć jakoś Pottera.
- Wtedy też Łapa przejmie kafel, poda do Ewelin, Ewelin do Dorcas i Dorcas trafi ! Dor musisz trafić, to jest bardzo ważne...
- Jim proszę cię...
- W tym samym czasie Matt i Johny będę odbijać wszystkie tłuczki w ślizgonów. Niech te obleśne gady pospadają z mioteł...
- Jamesie Potter ! Możesz posłuchać mnie chociaż przez chwilę !? - wybuchnęła nagle dziewczyna.
- Uuu uważaj Potter Dorcia się wkurzyła... - powiedział Matt uśmiechając się głupio. Uczył się na tym samym roku co Dorcas i Huncwoci. Był dobrze zbudowanym chłopakiem o brązowych włosach i zielonych oczach. W drużynie grał na pozycji pałkarza tak samo jak jego najlepszy przyjaciel, Johny.
- Nie nazywaj mnie Dorcia, Matterson ! - wykrzyknęła błękitnooka piorunując chłopaka wzrokiem.
- Właśnie ! Tylko ja tak mogę do niej mówic ! - powiedział Syriusz uśmiechając się po huncwocku. Niestety w zamian otrzymał tylko kuksańca w brzuch od przyjaciółki.
- Auuu...za co ty mnie tak każesz dziewczyno...
- Za nazywanie mnie Dorcią.
- Możecie się uspokoić ?! - Uciszyła drużynę Ewelin. Była drobną dziewczyną o prawie białych włosach i złotych oczach. Uczyła się na czwartym roku i była najmłodsza w drużynie, co nie zmieniało faktu, ze miała wielki talent do tej gry. - Dajcie się wypowiedzieć naszemu kapitanowi !
- Dziękuje Ewe...więc jak mówiłem nasza taktyka...
- James błagam cię, nie możemy już grać ?! - powiedziała Meadowes patrząc na swojego przyszywanego brata błagalnym wzrokiem.
- Nie Dorcas. Proszę zrozum, że czasem teoria jest ważniejsza od praktyki...
- Serio ? - mruknęła dziewczyna ze zdziwieniem.
- Serio - odparł James
- Na trybunach siedzi dziewczyna twoich marzeń, a ty za miast pokazać jakim to ciachem na miotle jesteś stoisz tu i prawisz nam kazania ! Lily wygląda tak jakby miała zaraz zasnąć ! Pokaż jej jak wygląda prawdziwy Quidditch ! Pokaż jej, że to nie tylko rzucanie kaflem i uderzanie w siebie tłuczkami ! Pokaż, że potrzebna jest w tym praca i ciężki trening ! Pokaż jej, że to jest twoja pasja ! Podziel się z nią tym...chyba chciałbyś mieć dziewczynę, która kocha Quidditch ! - powiedziała Dorcas. James patrzył na nią przez chwilę, lecz potem przeniósł wzrok na trybuny gdzie siedziała rudowłosa.
- Najpierw kilka kółek dookoła boiska ! Potem Syriusz, Ewelin i Dor ćwiczą podania i rzuty ! Owen obrona, a Matt i Johny odbicia ! Na miotły ! Już ! - wykrzyknął Potter, po czym sam wskoczył na swoją miotłę i poszybował w górę.
*
Po skończonym treningu paczka przyjaciół siedziała razem przy kominku w pokoju wspólnym Gryffindoru. Lily, Remus i Peter odrabiali lekcję, James bawił się złotym zniczem, który tylko ,,pożyczył na jakiś czas '', Mary plotła dobieranego warkocza na głowie Dorcas, a Łapa leżał rozwalony na podłodze przed kominkiem niczym pies.
- Ała ! Mary ciągniesz mnie ! - pisnęła Dorcas.
- Przepraszam... - mruknęła w odpowiedzi blondynka.
- Mary ! To boli !
- Oj już nie dramatyzuj !
- Ja nie dramatyzuje !
- Tak jasne...z resztą chcesz być piękna ? Musisz cierpieć !
- To chyba wolę być paskudna !
- Z paskudną twarzą nigdy nie będziesz miała faceta - powiedziała Mary.
- Na razie, to jakoś przeżyję ! Po Scocie (czyt. Skocie ) nie chcę mieć nikogo !
- Wolisz być samotną panną z kotem ? - zapytał James po raz kolejny łapiąc znicz.
- Być może... - mruknęła Dorcas Kiedy McDonald znowu ją pociągnęła.
- Ej Potter ? - odezwał się nagle Syriusz.
- Co Black ?
- Ty też zostaniesz starą panną z kotem ? - zapytał chłopak niby to z powagą, lecz spowodowało to wybuch śmiechu wśród przyjaciół.
- Nie wiem...a widzisz mnie jako starą, pomarszczoną babę z kotem wyglądającym jak pani Noris ?
- Szczerze mówiąc to...tak, tak widzę cię w tej wersji i uważam, że jest ona ciekawsza...
- Dzięki...zapamiętam to sobie
- Potter ? Black ? - zagadnęła nagle Evans
- Tak ? - zapytali w tym samym czasie
- Możecie łaskawie być ciszej ? Naprawdę chciałabym odrobić zielarstwo, a wasza jakże pasjonująca rozmowa mi w tym przeszkadza - powiedziała otwierając podręcznik do owego przedmiotu.
- Och Evans nauka nie jest wszystkim w życiu - powiedział Łapa.
- Wiesz ja w odróżnieniu od ciebie chciałbym zostać kimś w życiu dorosłym, a kwestia zbierania śmieci i mieszkania na śmietniku jakoś mnie nie interesuje.
- Uważasz, że bez nauki wyląduje na śmietniku ? - zapytał Syriusz podnosząc jedną brew do góry. Uważał, że Evans przesadza.
- No pomyśl jeżeli nie będziesz się uczył, to nie będziesz miał dobrego wykształcenia, jak nie będziesz miał wykształcenia, to nie dostaniesz dobrej pracy, a jak nie masz pracy to nie masz pieniędzy, bez pieniędzy nie będzie cię stać na kupno domu i jedzenie, jak nie będziesz miał domu...
- Dobrze dobrze już zrozumiałem...
- Czyli Łapka się od tej pory uczy ? - Zapytała Dorcas macając warkocza, którego zaplotła jej Mary - Jest śliczny dziękuje !
- Och nie ma problemu, to kto kolejny ? - zapytała blondynka, lecz nikt jej nie odpowiedział, bo w pokoju wspólnym zrobiło się lekkie zamieszanie. Pierwszoroczni podbiegli do jednego z okien wierzy krzycząc wesoło.
- Co tam się dzieje ! - warknęła Ruda zamykając podręcznik.
- Sprawdzę - odparł Remus, wstał z fotela i ruszył w kierunku dzieci.
- Ocho prefekt w akcji... - mruknął James spoglądając na przyjaciela, który przedzierał się przez grupkę dzieci. Kiedy dotarł do okna i zauważył co jest źródłem zainteresowania gryfonów. Otworzył okno. Do pokoju wleciała sowa.
- Patrzcie jaka śliczna ! - krzyknęła jakaś dziewczynka.
- Ma coś przywiązane do nogi - zauważył jakiś chłopiec.
- Też chce taką ! - pisnęło inne dziecko.
Czarny ptak szybował dookoła pokoju wspólnego w poszukiwaniach swojego odbiorcy.
- Mam nadzieję, że nie narobi mi na książkę, bo jak tak to... - zaczęła Lily zamykając podręcznik, lecz wtedy tuż przed nią usiadła czarna sowa.
- Uuuu ciekawe od kogo ? - mruknęła Dorcas przyglądając się zwierzęciu. Było naprawdę piękne. Czarne, lśniące pióra, złote nóżki i zielone, mądre oczy przypominające oczy Lily.
- Hmmm ciekawe czy da mi się...Ała ! Durne ptaszysko ! - wykrzyknął Glizdogon łapiąc się za prawą dłoń. Chciał pogłaskać ptaka, lecz ten go ugryzł.
- Lily ? Może byś otworzyła ten list ? - powiedziała Mary patrząc jak ptak wyciąga nóżkę z kawałkiem pergaminu do Evans. Zielonooka w milczeniu przyglądała się ptaku.
- Lily ? Hallo ? Słyszałaś ?
- Tak Mary słyszałam ! - warknęła wstając od stołu.
- No to otwórz !
- Nie otworzę !
- Niby dlaczego ? - zapytała ze zdziwieniem blondynka.
- Ponieważ nie chce czytać tego co tam jest napisane - odpowiedziała dziewczyna szeptem.
- Lily ? - Zapytała z nutą troski w głosie Dorcas. - Od kogo jest ten list ?
- Sama zobacz ! - warknęła w odpowiedzi rudowłosa.
- O z chęcią, ale boję się że ten ptak urządzi mnie tak samo jak ich ! - odpowiedziała czarnowłosa wskazując na Jamesa, który również próbował pogłaskać sowę, a teraz trzymał się za obolałą dłoń klnąc pod nosem. Evans nie odpowiedziała tylko szybko podeszła do zwierzątka i zwinnym ruchem odwiązała liścik.
- Wracaj do swojego panna Darkness - mruknęła dziewczyna do ptaka. Sowa jedynie huknęła w odpowiedzi, popatrzyła chwilę na zielonooką, po czym wyleciała przez otwarte okno w wieży.
- Darkness ? - zapytał Remus spoglądając na Lily.
- Tak...ona ma tak na imię...
- Skąd...
- Och czytaj już ten list Dorcas ! - warknęła Ruda wciskając jej do ręki kawałek pergaminu.
- N0 dobrze, dobrze...
- Na razie, to jakoś przeżyję ! Po Scocie (czyt. Skocie ) nie chcę mieć nikogo !
- Wolisz być samotną panną z kotem ? - zapytał James po raz kolejny łapiąc znicz.
- Być może... - mruknęła Dorcas Kiedy McDonald znowu ją pociągnęła.
- Ej Potter ? - odezwał się nagle Syriusz.
- Co Black ?
- Ty też zostaniesz starą panną z kotem ? - zapytał chłopak niby to z powagą, lecz spowodowało to wybuch śmiechu wśród przyjaciół.
- Nie wiem...a widzisz mnie jako starą, pomarszczoną babę z kotem wyglądającym jak pani Noris ?
- Szczerze mówiąc to...tak, tak widzę cię w tej wersji i uważam, że jest ona ciekawsza...
- Dzięki...zapamiętam to sobie
- Potter ? Black ? - zagadnęła nagle Evans
- Tak ? - zapytali w tym samym czasie
- Możecie łaskawie być ciszej ? Naprawdę chciałabym odrobić zielarstwo, a wasza jakże pasjonująca rozmowa mi w tym przeszkadza - powiedziała otwierając podręcznik do owego przedmiotu.
- Och Evans nauka nie jest wszystkim w życiu - powiedział Łapa.
- Wiesz ja w odróżnieniu od ciebie chciałbym zostać kimś w życiu dorosłym, a kwestia zbierania śmieci i mieszkania na śmietniku jakoś mnie nie interesuje.
- Uważasz, że bez nauki wyląduje na śmietniku ? - zapytał Syriusz podnosząc jedną brew do góry. Uważał, że Evans przesadza.
- No pomyśl jeżeli nie będziesz się uczył, to nie będziesz miał dobrego wykształcenia, jak nie będziesz miał wykształcenia, to nie dostaniesz dobrej pracy, a jak nie masz pracy to nie masz pieniędzy, bez pieniędzy nie będzie cię stać na kupno domu i jedzenie, jak nie będziesz miał domu...
- Dobrze dobrze już zrozumiałem...
- Czyli Łapka się od tej pory uczy ? - Zapytała Dorcas macając warkocza, którego zaplotła jej Mary - Jest śliczny dziękuje !
- Och nie ma problemu, to kto kolejny ? - zapytała blondynka, lecz nikt jej nie odpowiedział, bo w pokoju wspólnym zrobiło się lekkie zamieszanie. Pierwszoroczni podbiegli do jednego z okien wierzy krzycząc wesoło.
- Co tam się dzieje ! - warknęła Ruda zamykając podręcznik.
- Sprawdzę - odparł Remus, wstał z fotela i ruszył w kierunku dzieci.
- Ocho prefekt w akcji... - mruknął James spoglądając na przyjaciela, który przedzierał się przez grupkę dzieci. Kiedy dotarł do okna i zauważył co jest źródłem zainteresowania gryfonów. Otworzył okno. Do pokoju wleciała sowa.
- Patrzcie jaka śliczna ! - krzyknęła jakaś dziewczynka.
- Ma coś przywiązane do nogi - zauważył jakiś chłopiec.
- Też chce taką ! - pisnęło inne dziecko.
Czarny ptak szybował dookoła pokoju wspólnego w poszukiwaniach swojego odbiorcy.
- Mam nadzieję, że nie narobi mi na książkę, bo jak tak to... - zaczęła Lily zamykając podręcznik, lecz wtedy tuż przed nią usiadła czarna sowa.
- Uuuu ciekawe od kogo ? - mruknęła Dorcas przyglądając się zwierzęciu. Było naprawdę piękne. Czarne, lśniące pióra, złote nóżki i zielone, mądre oczy przypominające oczy Lily.
- Hmmm ciekawe czy da mi się...Ała ! Durne ptaszysko ! - wykrzyknął Glizdogon łapiąc się za prawą dłoń. Chciał pogłaskać ptaka, lecz ten go ugryzł.
- Lily ? Może byś otworzyła ten list ? - powiedziała Mary patrząc jak ptak wyciąga nóżkę z kawałkiem pergaminu do Evans. Zielonooka w milczeniu przyglądała się ptaku.
- Lily ? Hallo ? Słyszałaś ?
- Tak Mary słyszałam ! - warknęła wstając od stołu.
- No to otwórz !
- Nie otworzę !
- Niby dlaczego ? - zapytała ze zdziwieniem blondynka.
- Ponieważ nie chce czytać tego co tam jest napisane - odpowiedziała dziewczyna szeptem.
- Lily ? - Zapytała z nutą troski w głosie Dorcas. - Od kogo jest ten list ?
- Sama zobacz ! - warknęła w odpowiedzi rudowłosa.
- O z chęcią, ale boję się że ten ptak urządzi mnie tak samo jak ich ! - odpowiedziała czarnowłosa wskazując na Jamesa, który również próbował pogłaskać sowę, a teraz trzymał się za obolałą dłoń klnąc pod nosem. Evans nie odpowiedziała tylko szybko podeszła do zwierzątka i zwinnym ruchem odwiązała liścik.
- Wracaj do swojego panna Darkness - mruknęła dziewczyna do ptaka. Sowa jedynie huknęła w odpowiedzi, popatrzyła chwilę na zielonooką, po czym wyleciała przez otwarte okno w wieży.
- Darkness ? - zapytał Remus spoglądając na Lily.
- Tak...ona ma tak na imię...
- Skąd...
- Och czytaj już ten list Dorcas ! - warknęła Ruda wciskając jej do ręki kawałek pergaminu.
- N0 dobrze, dobrze...
Kochana Lily !
Chciałem cię po raz kolejny przeprosić za moje okropne zachowanie ! Nigdy w życiu bym cię tak przecież nie nazwał ! Wynikło to mojej paskudnej nieumyślności...byłem zdenerwowany, nie wiedziałem co mówię ! Lily jest mi naprawdę przykro z tego powodu ! Lily proszę wybacz mi ! Byliśmy najlepszymi przyjaciółmi na śmierć i życie, to nie może się skończyć przez jakąś głupotę, którą palnąłem !
Jeszcze raz przepraszam i liczę na to że w końcu mi wybaczysz.
Twój Severus
Jeszcze raz przepraszam i liczę na to że w końcu mi wybaczysz.
Twój Severus
- Co !? - Wykrzyknął nagle James. - On naprawdę myśli, że dzięki temu żałosnemu listu, ty mu wybaczysz ?!
- James... - mruknęła rudowłosa patrząc uważnie na czarnowłosego. Łatwo było zauważyć, że jest wściekły.
- Ten paskudny smark myśli, że jakimś listem naprawi wszystko ?! Nie wiem jak można być takim idiotom ! Gdybym to ja tak zawinił sam sobie bym tego nie wybaczył !
Panowie bierzemy się do roboty ! Trzeba pokazać smarkowi, że nie ma na co liczyć u Lily ! Zaczniemy od...
- James ! - przerwała mu nagle zielonooka.
- Tak ? - zapytał. W jego oczach pojawiły się huncwockie iskierki, które wskazywały na to że ma już obmyślony cały plan.
- Nic masz nie robić !
- Jak to....ale on przecież...
- To nie twoja sprawa ! Ma cię to w ogóle nie interesować ! Nie chcę żebyś cokolwiek z Huncwotami zrobił Snape'owi jasne ?! Żadnych dowcipów i miotania w niego zaklęciami ! Nic ! Kompletnie nic !
- Ale Lily ja nie mogę pozwolić...
- Możesz ! To sprawa wyłącznie między mną, a Severusem i nie życzę sobie żebyś się w nią wtrącał ! - warknęła wrzucając swoje rzeczy do torby.
- Lily przecież ja chcę tylko twojego dobra ! - powiedział łapiąc ją za nadgarstek kiedy ta już szła w kierunku dormitorium.
- Potter ! Puść mnie ! - krzyknęła dziewczyna próbując wyrwać się z uścisku czarnowłosego.
- Nie ! Powiedz mi dlaczego nie chcesz żeby ci pomóc ?
- Bo to moja sprawa i samą ją rozwiążę ! - krzyknęła, po czym James ją puścił, a ona wbiegła po schodach na górę.
- Jak zwykle nie masz szczęścia - mruknął Syriusz wstając z podłogi.
- Tu już nie chodzi o moje pieprzone szczęście, tylko o nią !
- Czemu się tak przejmujesz, to tylko list od smarka...
- Łapa ja po prostu nie chcę patrzeć jak cierpi przez tego cholernego Ślizgona.
- Skąd niby wiesz, że cierpi ? - zapytał chłopak podnosząc do góry jedną brew.
- Oj cierpi, cierpi ! Po tamtym zdarzeniu ryczała ze trzy dni do poduszki... - powiedziała Mary za późno gryząc się w język.
- Widzisz ! - powiedział James patrząc na Syriusza tryumfalnym wzrokiem.
- Dobra chłopcy spokój ! Dajcie Lily sobie wszystko przemyśleć ! Snape kiedyś dużo dla niej znaczył, a nie jest prosto poradzić sobie z utratą najlepszego przyjaciela - Powiedział Dorcas wstając z kanapy. - Chodź Mary spróbujemy z nią porozmawiać, a wy macie się w to nie wtrącać jasne ?
- Jasne... - odpowiedzieli James i Syriusz jednocześnie.
Jejku nie spodziewałam się rozdziału tak szybko. Był genialny. Naprawdę super. Ciekawa jestem jak to się dalej potoczy. Życzę dużo weny. ~Tini
OdpowiedzUsuńGenialnie, po prostu....dziewczyno! Jesteś moją idolką, moim Yodą, moim prywatnym Zbawicielem! Akurat sama miałam maleńki kryzys twórczy, a tu...byle tak dalej, skarbie, byle tak dalej!
OdpowiedzUsuńPS: Tini, jeżeli chodzi o OzRB, sprawa jest dosyć płynna, gdyż mam zepsuty komputer.
Super! Uwielbima tego bloga. Po prostu genialny!
OdpowiedzUsuńSuper rozdział! I fajnie że taki długi :)
OdpowiedzUsuńGenialny rozdział :)
Boże uwielbiam ten blog, świetnie, że powróciłaś do pisania masz do tego ogromny talent! Czekałam na twój powrót i wierzyłam, że do nas wrócisz ;)
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać następnego rozdziału (proszę niech on będzie niedługo!). Mam tylko jedno marzenie :D tak bardzo chciałabym, aby Syriusz i Dorcas byli razem XD <3
Życzę ci dużooo weny i abyś nadal była taka wspaniała <3
Kocham i pozdrawiam ~ wierna fanka <3
B. fajny rozdział :D Świetna była ta scena z treningiem Quidditcha :P
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :*