- Panie Black ! - wybuchnął nagle donośny krzyk profesor McGonagall. - Cz mógłby pan łaskawie odwrócić się i słuchać tego co mówię ? - Zapytała profesorka ściągając usta w prostą linię. Syriusz niechętnie odwrócił się w jej kierunku.
Przez całą lekcję siedział odwrócony tyłem do klasy i rozmawiał z Mary i Dorcas.
- Ależ oczywiście pani profesor - odparł z uśmiechem - Ale...
- Żadnych ale !
- Pani profesor zgłaszam sprzeciw ! - odezwał się nagle czarnowłosy chłopak siedzący obok Syriusza.
- Panie Potter, to nie jest Wizengamot !
- Oczywiście, że nie pani profesor. Jednakże...
- Potter przywracam cię do porządku. Nie będziemy na lekcji wchodzić w jakieś dyskusje...
- Proszę pani robimy to od pierwsze klasy, jeszcze się pani nie przyzwyczaiła ? - mruknął Syriusz.
- Nie, nie przyzwyczaiłam się panie Black ! Minus dziesięć punktów dla Gryffindoru.
- Niby za co ?! - warknął Łapa.
- Za waszą niekompetencję, rozmowy i ogólne przeszkadzanie podczas zajęć.
- Pani profesor ! Na mocy prawa danego mi przez...
- Panie Potter, nie ma pan żadnej mocy prawa !
- Czyżby ? Proszę pani to wolny kraj każdy ma prawo wypowiedzieć swoje zdanie - dodał Syriusz z powagą.
- A ja się z moim szanownym kolegą zgadzam - profesorka jednak nic nie powiedziała, bo zadzwonił dzwonek. Uczniowie powoli zaczęli opuszczać klasę. Jednak nie James i Syriusz, ich McGonagall zatrzymała na chwilę.
- Chłopcy powiedzcie mi co to miało być ? - zapytała kobieta patrząc na nich z politowaniem.
- Dyskusja pani profesor - odparł Syriusz wzruszając ramionami.
- Ech możecie mi powiedzieć, po co wy właściwie to robicie ?
- Słucham ?
- Dobrze pan słyszał panie Potter.
- Kiedy my nic nie robimy !
- Chłopcy znam was już naprawdę długo. Mnie nie oszukacie, wiem, że robicie to specjalnie. Nie rozumiem tylko waszych powodów.
- Ale proszę pani my...
- Dobrze już nie ważne, mówi się trudno. Mam do was tylko jedną prośbę... uspokójcie się... dobrze ? Nie mówię tego jako nauczycielka, mówię to jako opiekunka waszego domu. Niedługo skończycie tą szkołę. Dorośnijcie w końcu. - rzekła profesorka, po czym opuściła klasę zostawiając Huncwotów samych.
- Tak bez szlabanu ? - zapytał Syriusz niepewnie patrząc na Jamesa.
- Na to wygląda...ej masz zamiar ,,dorosnąć '' ?
- Ha ha ja ? Nigdy ! - Odparł ze śmiechem, po czym oboje wyszli z klasy, zostawiając mały podarunek profesorce w postaci łajnobomby na biurku.
*
- Och nigdzie go nie ma ! - krzyknęła Dorcas siadając na kanapie w Pokoju Wspólnym, tuż obok Lily.
- Kogo ? Syriusza ? - zapytała zielonooka, patrząc na dziewczynę znacząco. Dorcas oczywiście opowiedziała jej i Mary o całym wakacyjnym zdarzeniu, McDonald przyjęła to z uśmiechem, Lily coś tam mruknęła pod nosem, ale cieszyła się szczęściem przyjaciółki. Mimo, że Ruda nie przepadała za Łapą to wiedziała, że Dorcas kocha go jak nikogo innego.
- Ha ha bardzo śmieszne ! Psa ! Psa nie ma !
- Jakiego znowu psa ? - mruknęła Evans spoglądając na przyjaciółkę znudzonym wzrokiem.
Ona, Lilyen Evans, pani prefekt czytała sobie spokojnie, a Dorcas gadała jej coś o jakimś psie. Chyba każdy na jej miejscu by się zdenerwował.
- No tego, którego karmiłam w tamtym roku ! Taki czarny, kudłaty !
- Leży na fotelu okrążony wianuszkiem wielbicielek - odparła Lily, spoglądając kątem oka na Syriusza, który faktycznie znajdował się w drugim końcu wieży i rozmawiał z ,,koleżankami''.
- Och...nie o Łapie mówię ! Tylko o psie, którego spotkałam rok temu ! Czy ty tylko o jednym myślisz ?
- Black się wiele od niego nie różni ! - prychnęła Lily.
- Przestań żartować Ruda dobrze ?
- Och Dorcas...
- Słyszę, że rozmawiacie o moim przyjacielu. Może go do was zawołać ? - zapytał James, pojawiając się jakby znikąd. Chłopak potargał swoje czarne włosy, po czym uśmiechając się podszedł do rudowłosej. Oczywiście jak to on miał w zwyczaju chodził za dziewczyną non stop, a genialny plan Syriusza, aby byli przyjaciółmi spełzł na niczym.
- A tak dla pewności wolisz mnie niż Syriusza prawda ?
- Oboje jesteście obleśni ! Na wasz widok chce mi się zwrócić śniadanie....
- I tak wiem, że mnie kochasz....to jak Dorcia wołać Łapę?
- Nie mów do mnie Dorcia dobrze ?
- Blacka też nie musisz wołać - dodała Lily
- Za późno już tu jestem ! Stęskniłyście się ? - zapytał Syriusz podchodząc do nich. Jakoś nie zwrócił uwagi na sprzeciwy rzucane przez jego wielbicielki.
- Za tobą ? Zawsze - prychnęła Lily.
- Łapa weź stąd idź, bo odbierasz mi Evans ! - rzekł Potter niby to z obrazą w głosie. Syriusz uśmiechnął się jedynie.
- Nie martw się rude mnie nie kręcą.
- A jakie cię kręcą ? - zapytała Dorcas, za późno gryząc się w język. Syriusz na jej pytanie uśmiechnął się szeroko.
- Wiesz Dorcia...
- Albo wiesz co ? Nie kończ ! Jednak wole nie wiedzieć !
- Co nie chcesz poznać swojej konkurencji ? - zapytał z uśmiechem gryfon. Jak na złość Dorcas, musiał się do niej uśmiechać tym swoim uroczym, huncwockim uśmiechem od którego miękła niczym guma do żucia.
- Łapko ty to mnie znasz jak nikt ! Widzisz boję się, że nie podołam twoim szerokim wymaganiom, dlatego też z łzami w oczach schowam się w dormitorium, załamana że Syriusz Black ten, jakże słynny Huncwot woli inną ! Och czy to nie okropne ? Och Łapo jak możesz ! - Powiedziała, po czym wybuchła śmiechem. Złapała Lily za nadgarstek i pociągnęła ją w kierunku dormitorium.
- Choć Evans, musisz...ha ha ha... wysłuchać moich wyżaleń...ha ha ha.
Gdy dziewczyny zniknęły na schodach, Huncwoci szybko zostali ,,oblężeni'' przez swoje fanki.
- Chyba nie zrozumiałem jej żartu... - mruknął Syriusz puszczając jednej z dziewczyn oczko, na co ta mało nie zemdlała.
- Zgasiła cię... - odparł James czochrając swoje czarne włosy, co zakończyło się wzdychaniem dziewcząt.
- Też mi coś !
- No co ? Taka jest prawda...och Łapo naprawdę czasem nie myślisz ! - powiedział Rogacz zostawiając dziewczyny i kierując się w kierunku schodów prowadzących do ich pokoju, Syriusz poszedł za nim.
- Ja zawsze myślę Rogaty, tylko nie zrozumiałem jej wypowiedzi - krzyknął Black wpadając do dormitorium tuż za Potterem.
- Dobra więc przetłumaczę ci to na nasz język...więc uznała, że nie wiele ci potrzeba do szczęścia i byle jaka laska potrafi zakręcić ci w głowie, a teraz pewnie siedzi z Rudą w dormitorium i nas obgadują...
- To nie miłe z ich strony...
- Co z tego ? Kto by się tym przejmował...- mruknął brązowooki kładąc się na łóżku.
- Nie chcesz wiedzieć, co Evans tam o tobie gada ? - James, jakby nagle ożywiony tymi słowami poderwał się z łóżka.
- To co idziemy ?
- Bierz miotłę - odparł jedynie Syriusz, po czym obaj rzucili się na swoje latające kijki. Syriusz trzymając swoją miotłę w ręku już otwierał okno, gdy do pokoju wpadł zasapany Remus. Blondyn ciągnął za sobą Petera, który zakrywał swoją twarz dłońmi.
- Co się stało ?! - krzyknął James podbiegając do niższego chłopaka. Pettigrew nic nie odpowiedział, tylko usiadł na łóżku wciąż trzymając swoje dłonie przy twarzy.
- Remus ? - zapytał Syriusz, schodząc z parapetu.
- Znalazłem go na korytarzu, gdy wracałem z...no z biblioteki...
- Byłeś z Mary prawda ? - uśmiechnął się Black, po czym oparł się o kolumnę łóżka Glizdogona.
- Korepetycje...no...nie ważne...znaleźliśmy go i...
- Randeczka ?
- Syriusz, teraz ? Naprawdę ? - mruknął Remus spoglądając na przyjaciela z politowaniem.
- Oj Lunatyku, opowiedz coś więcej ! Całowaliście się ?
- Nie...
- Ach...no tak pewnie tam w koncie, przy dziale ksiąg zakazanych ? Całowałem się tam z jedną taką krukonką...oj fajna laska...
- Syriusz !
- Dobra, dobra...już na mnie nie krzycz mamo !
- Dobra Remi mów co się stało - powiedział Rogacz zerkając na Glizdogona.
- Sami zobaczcie ! Peter...no pokaż... - młody Pettigrew chwilę się wahał, lecz zdjął ręce z twarzy. Huncwoci cofnęli się o krok, gdy to zobaczyli. Twarz Glizdogona pokryta była czerwonymi, wielkimi krostami. Jego dwa przednie zęby urosły niczym u bobra, a z czoła zaczęły wyrastać małe kozie różki. Na dodatek jego nos powiększył się do rozmiarów sporego kartofla.
James i Syriusz zerknęli na siebie, po czym oboje wybuchli śmiechem. Remus popatrzył na nich tylko karcącym wzrokiem.
- Ha ha...emm....no ha ha to...ha ha - próbował wykrztusić James.
- Tak...ha ha ha...no ha ha ha...kto...ha ha - dodał jedynie Syriusz. Pettigrew poczerwieniał ze wstydu jak burak i znowu zakrył twarz dłońmi.
- Przestańcie dobrze ! - krzyknął nagle Remus. Jak zwykle tylko on bronił Petera. Łapa i Rogacz, w mierze swoich możliwości uspokoili się, choć dalej uśmiechali się głupkowato.
- Dobra dobra...no, to kto ci, to zrobił ? - zapytał James szczerząc się, jak głupi do sera. Peter powoli osunął dłonie z twarzy. Popatrzył na Syriusza swoimi wodnistymi oczami po czym mruknął coś pod nosem.
Łapa czerwony na twarzy od powstrzymywania śmiechu patrzył na Petera wyczekująco.
- Peter głośniej...musimy wiedzieć - dodał Remus uśmiechając się zachęcająco do Glizdogona.
- Ślizgoni... - Powiedział opuszczając głowę w dół.
Trzech Huncwotów wytrzeszczyło no niego oczy. Wesolutkie miny Pottera i Blacka nagle zmieniły się w grymasy wściekłości.
- Peter ?! Dlaczego od razu nie mówiłeś !? - wybuchnął Rogacz.
- Ja...
- Dobra mniejsza z tym...idziemy im się odpłacić ! - krzyknął brązowooki i zaczął krążyć po pokoju obmyślając plan zemsty.
- Syriusz ! - powiedział wskazując ręką na przyjaciela - potrzebne nam jakieś szmaty, jajka, balony z wodą, sierść i smoła, dużo smoły, Remus ! - spojrzenie na Lunatyka - sprowadzisz ślizgonów do Izby pamięci...znajdź też Irytka, on nam się przyda...Łapa właściwie możesz też...
- James ! - przerwał mu nagle Glizdogon.
- Co ?!
- Nie trzeba...naprawdę ! Wystarczy, że ściągniecie ze mnie te zaklęcia i odprowadzicie do skrzydła szpitalnego...
- I może wyślemy jeszcze Snapeowi bukiet z dopiskiem ,,Dziękujemy za zniekształcenie twarzy Glizdogona'' ? Weź przestań ! Huncwoci tak nie robią !
- Ale...
- Żadnych, ale Glizdogonie ! Ośmieszyli cię ! Nas też ! Wiesz co sobie wszyscy pomyślą...Nie ? A ja tak ! Pomyślą sobie, że taka banda wyleniałych ślizgonów jest w stanie równać się z nami !
- James...
- Nie rozumiem czemu się opierasz ! Zachowuj się jak Huncwot ! - Glizdogon popatrzył się na Jamesa smutnym wzrokiem.
- Zawsze dajesz sobą pomiatać ! Dlatego cię dopadli ! Teraz zachowujesz się jak zwykły tchórz ! Przestań tak robić, bo naprawdę mam tego dosyć ! Padasz ofiarą ślizgonów i jeszcze nie chcesz żebyśmy się, za to zemścili ?! O co chodzi ?!
- Ja...
- Nawet wypowiedzieć się nie potrafisz...
- Rogacz przestań... - mruknął Remus.
- Bo doprowadzisz Glizdogona do płaczu - dodał Syriusz - Idziemy wprowadzić nasz plan w życie...a ty Peter siedź tu i przemyśl sobie to wszystko, bo James ma rację !
Huncwoci wyszli z pokoju zostawiając Petera samego. Nawet Remus, go opuścił, Glizdogon wiedział, że mają rację, był najsłabszy. Nie znał zaklęć, dawał sobą pomiatać. Wiedział, że nigdy nie będzie taki sam jak oni...nie będzie tak inteligentny jak Remus, tak zabawny jak Syriusz i tak przystojny jak James. Nie potrafił wymyślać kawałów, nie umiał gadać z dziewczynami... w magii też był słaby, a w lataniu na miotle jeszcze gorszy. Został Huncwotem tylko dlatego, że trafił z nimi do jednego dormitorium, gdyby nie to, to pewnie nawet nie zwróciliby na niego uwagi. We wszystkich ich kawałach, grał ostatnie skrzypce. W Mapie Huncwotów też zbyt wiele nie zrobił, bo przecież to Syriusz ją rysował, Remus pisał, a James znalazł najwięcej ukrytych przejść. Tak naprawdę to był nikim w ich paczce... . Jego jedynym osiągnięciem była zamiana w szczura, ale przecież nikt o tym nie mógł wiedzieć. Dlatego zawsze, gdy słyszy na korytarzu rozmowy o Huncwotach robi mu się przykro. Zawsze tylko słyszy, że James i Syriusz zrobili to, a Remus tamto, o nim zazwyczaj nie było mowy....no może tylko tyle, że ludzie zastanawiali się dlaczego on... Peter Pettigrew jest Huncwotem. Teraz siedział tu sam z rogami, ogromnymi zębami, kartoflem zamiast nosa i krostami na twarzy użalając się nad sobą. Nikt do niego nie przyjdzie, nikt go nie pocieszy, Huncwoci poszli się zemścić choć naprawdę robią to dla siebie...nie dla niego.
Był sam, sam jak palec. Wciąż lubił (wręcz wielbił ) pozostałych Huncwotów, lecz widział, że oni mają już dość bronienia go. Sami mają przecież inne sprawy na głowie, a on zostanie sam...
- Jakiego znowu psa ? - mruknęła Evans spoglądając na przyjaciółkę znudzonym wzrokiem.
Ona, Lilyen Evans, pani prefekt czytała sobie spokojnie, a Dorcas gadała jej coś o jakimś psie. Chyba każdy na jej miejscu by się zdenerwował.
- No tego, którego karmiłam w tamtym roku ! Taki czarny, kudłaty !
- Leży na fotelu okrążony wianuszkiem wielbicielek - odparła Lily, spoglądając kątem oka na Syriusza, który faktycznie znajdował się w drugim końcu wieży i rozmawiał z ,,koleżankami''.
- Och...nie o Łapie mówię ! Tylko o psie, którego spotkałam rok temu ! Czy ty tylko o jednym myślisz ?
- Black się wiele od niego nie różni ! - prychnęła Lily.
- Przestań żartować Ruda dobrze ?
- Och Dorcas...
- Słyszę, że rozmawiacie o moim przyjacielu. Może go do was zawołać ? - zapytał James, pojawiając się jakby znikąd. Chłopak potargał swoje czarne włosy, po czym uśmiechając się podszedł do rudowłosej. Oczywiście jak to on miał w zwyczaju chodził za dziewczyną non stop, a genialny plan Syriusza, aby byli przyjaciółmi spełzł na niczym.
- A tak dla pewności wolisz mnie niż Syriusza prawda ?
- Oboje jesteście obleśni ! Na wasz widok chce mi się zwrócić śniadanie....
- I tak wiem, że mnie kochasz....to jak Dorcia wołać Łapę?
- Nie mów do mnie Dorcia dobrze ?
- Blacka też nie musisz wołać - dodała Lily
- Za późno już tu jestem ! Stęskniłyście się ? - zapytał Syriusz podchodząc do nich. Jakoś nie zwrócił uwagi na sprzeciwy rzucane przez jego wielbicielki.
- Za tobą ? Zawsze - prychnęła Lily.
- Łapa weź stąd idź, bo odbierasz mi Evans ! - rzekł Potter niby to z obrazą w głosie. Syriusz uśmiechnął się jedynie.
- Nie martw się rude mnie nie kręcą.
- A jakie cię kręcą ? - zapytała Dorcas, za późno gryząc się w język. Syriusz na jej pytanie uśmiechnął się szeroko.
- Wiesz Dorcia...
- Albo wiesz co ? Nie kończ ! Jednak wole nie wiedzieć !
- Co nie chcesz poznać swojej konkurencji ? - zapytał z uśmiechem gryfon. Jak na złość Dorcas, musiał się do niej uśmiechać tym swoim uroczym, huncwockim uśmiechem od którego miękła niczym guma do żucia.
- Łapko ty to mnie znasz jak nikt ! Widzisz boję się, że nie podołam twoim szerokim wymaganiom, dlatego też z łzami w oczach schowam się w dormitorium, załamana że Syriusz Black ten, jakże słynny Huncwot woli inną ! Och czy to nie okropne ? Och Łapo jak możesz ! - Powiedziała, po czym wybuchła śmiechem. Złapała Lily za nadgarstek i pociągnęła ją w kierunku dormitorium.
- Choć Evans, musisz...ha ha ha... wysłuchać moich wyżaleń...ha ha ha.
Gdy dziewczyny zniknęły na schodach, Huncwoci szybko zostali ,,oblężeni'' przez swoje fanki.
- Chyba nie zrozumiałem jej żartu... - mruknął Syriusz puszczając jednej z dziewczyn oczko, na co ta mało nie zemdlała.
- Zgasiła cię... - odparł James czochrając swoje czarne włosy, co zakończyło się wzdychaniem dziewcząt.
- Też mi coś !
- No co ? Taka jest prawda...och Łapo naprawdę czasem nie myślisz ! - powiedział Rogacz zostawiając dziewczyny i kierując się w kierunku schodów prowadzących do ich pokoju, Syriusz poszedł za nim.
- Ja zawsze myślę Rogaty, tylko nie zrozumiałem jej wypowiedzi - krzyknął Black wpadając do dormitorium tuż za Potterem.
- Dobra więc przetłumaczę ci to na nasz język...więc uznała, że nie wiele ci potrzeba do szczęścia i byle jaka laska potrafi zakręcić ci w głowie, a teraz pewnie siedzi z Rudą w dormitorium i nas obgadują...
- To nie miłe z ich strony...
- Co z tego ? Kto by się tym przejmował...- mruknął brązowooki kładąc się na łóżku.
- Nie chcesz wiedzieć, co Evans tam o tobie gada ? - James, jakby nagle ożywiony tymi słowami poderwał się z łóżka.
- To co idziemy ?
- Bierz miotłę - odparł jedynie Syriusz, po czym obaj rzucili się na swoje latające kijki. Syriusz trzymając swoją miotłę w ręku już otwierał okno, gdy do pokoju wpadł zasapany Remus. Blondyn ciągnął za sobą Petera, który zakrywał swoją twarz dłońmi.
- Co się stało ?! - krzyknął James podbiegając do niższego chłopaka. Pettigrew nic nie odpowiedział, tylko usiadł na łóżku wciąż trzymając swoje dłonie przy twarzy.
- Remus ? - zapytał Syriusz, schodząc z parapetu.
- Znalazłem go na korytarzu, gdy wracałem z...no z biblioteki...
- Byłeś z Mary prawda ? - uśmiechnął się Black, po czym oparł się o kolumnę łóżka Glizdogona.
- Korepetycje...no...nie ważne...znaleźliśmy go i...
- Randeczka ?
- Syriusz, teraz ? Naprawdę ? - mruknął Remus spoglądając na przyjaciela z politowaniem.
- Oj Lunatyku, opowiedz coś więcej ! Całowaliście się ?
- Nie...
- Ach...no tak pewnie tam w koncie, przy dziale ksiąg zakazanych ? Całowałem się tam z jedną taką krukonką...oj fajna laska...
- Syriusz !
- Dobra, dobra...już na mnie nie krzycz mamo !
- Dobra Remi mów co się stało - powiedział Rogacz zerkając na Glizdogona.
- Sami zobaczcie ! Peter...no pokaż... - młody Pettigrew chwilę się wahał, lecz zdjął ręce z twarzy. Huncwoci cofnęli się o krok, gdy to zobaczyli. Twarz Glizdogona pokryta była czerwonymi, wielkimi krostami. Jego dwa przednie zęby urosły niczym u bobra, a z czoła zaczęły wyrastać małe kozie różki. Na dodatek jego nos powiększył się do rozmiarów sporego kartofla.
James i Syriusz zerknęli na siebie, po czym oboje wybuchli śmiechem. Remus popatrzył na nich tylko karcącym wzrokiem.
- Ha ha...emm....no ha ha to...ha ha - próbował wykrztusić James.
- Tak...ha ha ha...no ha ha ha...kto...ha ha - dodał jedynie Syriusz. Pettigrew poczerwieniał ze wstydu jak burak i znowu zakrył twarz dłońmi.
- Przestańcie dobrze ! - krzyknął nagle Remus. Jak zwykle tylko on bronił Petera. Łapa i Rogacz, w mierze swoich możliwości uspokoili się, choć dalej uśmiechali się głupkowato.
- Dobra dobra...no, to kto ci, to zrobił ? - zapytał James szczerząc się, jak głupi do sera. Peter powoli osunął dłonie z twarzy. Popatrzył na Syriusza swoimi wodnistymi oczami po czym mruknął coś pod nosem.
Łapa czerwony na twarzy od powstrzymywania śmiechu patrzył na Petera wyczekująco.
- Peter głośniej...musimy wiedzieć - dodał Remus uśmiechając się zachęcająco do Glizdogona.
- Ślizgoni... - Powiedział opuszczając głowę w dół.
Trzech Huncwotów wytrzeszczyło no niego oczy. Wesolutkie miny Pottera i Blacka nagle zmieniły się w grymasy wściekłości.
- Peter ?! Dlaczego od razu nie mówiłeś !? - wybuchnął Rogacz.
- Ja...
- Dobra mniejsza z tym...idziemy im się odpłacić ! - krzyknął brązowooki i zaczął krążyć po pokoju obmyślając plan zemsty.
- Syriusz ! - powiedział wskazując ręką na przyjaciela - potrzebne nam jakieś szmaty, jajka, balony z wodą, sierść i smoła, dużo smoły, Remus ! - spojrzenie na Lunatyka - sprowadzisz ślizgonów do Izby pamięci...znajdź też Irytka, on nam się przyda...Łapa właściwie możesz też...
- James ! - przerwał mu nagle Glizdogon.
- Co ?!
- Nie trzeba...naprawdę ! Wystarczy, że ściągniecie ze mnie te zaklęcia i odprowadzicie do skrzydła szpitalnego...
- I może wyślemy jeszcze Snapeowi bukiet z dopiskiem ,,Dziękujemy za zniekształcenie twarzy Glizdogona'' ? Weź przestań ! Huncwoci tak nie robią !
- Ale...
- Żadnych, ale Glizdogonie ! Ośmieszyli cię ! Nas też ! Wiesz co sobie wszyscy pomyślą...Nie ? A ja tak ! Pomyślą sobie, że taka banda wyleniałych ślizgonów jest w stanie równać się z nami !
- James...
- Nie rozumiem czemu się opierasz ! Zachowuj się jak Huncwot ! - Glizdogon popatrzył się na Jamesa smutnym wzrokiem.
- Zawsze dajesz sobą pomiatać ! Dlatego cię dopadli ! Teraz zachowujesz się jak zwykły tchórz ! Przestań tak robić, bo naprawdę mam tego dosyć ! Padasz ofiarą ślizgonów i jeszcze nie chcesz żebyśmy się, za to zemścili ?! O co chodzi ?!
- Ja...
- Nawet wypowiedzieć się nie potrafisz...
- Rogacz przestań... - mruknął Remus.
- Bo doprowadzisz Glizdogona do płaczu - dodał Syriusz - Idziemy wprowadzić nasz plan w życie...a ty Peter siedź tu i przemyśl sobie to wszystko, bo James ma rację !
Huncwoci wyszli z pokoju zostawiając Petera samego. Nawet Remus, go opuścił, Glizdogon wiedział, że mają rację, był najsłabszy. Nie znał zaklęć, dawał sobą pomiatać. Wiedział, że nigdy nie będzie taki sam jak oni...nie będzie tak inteligentny jak Remus, tak zabawny jak Syriusz i tak przystojny jak James. Nie potrafił wymyślać kawałów, nie umiał gadać z dziewczynami... w magii też był słaby, a w lataniu na miotle jeszcze gorszy. Został Huncwotem tylko dlatego, że trafił z nimi do jednego dormitorium, gdyby nie to, to pewnie nawet nie zwróciliby na niego uwagi. We wszystkich ich kawałach, grał ostatnie skrzypce. W Mapie Huncwotów też zbyt wiele nie zrobił, bo przecież to Syriusz ją rysował, Remus pisał, a James znalazł najwięcej ukrytych przejść. Tak naprawdę to był nikim w ich paczce... . Jego jedynym osiągnięciem była zamiana w szczura, ale przecież nikt o tym nie mógł wiedzieć. Dlatego zawsze, gdy słyszy na korytarzu rozmowy o Huncwotach robi mu się przykro. Zawsze tylko słyszy, że James i Syriusz zrobili to, a Remus tamto, o nim zazwyczaj nie było mowy....no może tylko tyle, że ludzie zastanawiali się dlaczego on... Peter Pettigrew jest Huncwotem. Teraz siedział tu sam z rogami, ogromnymi zębami, kartoflem zamiast nosa i krostami na twarzy użalając się nad sobą. Nikt do niego nie przyjdzie, nikt go nie pocieszy, Huncwoci poszli się zemścić choć naprawdę robią to dla siebie...nie dla niego.
Był sam, sam jak palec. Wciąż lubił (wręcz wielbił ) pozostałych Huncwotów, lecz widział, że oni mają już dość bronienia go. Sami mają przecież inne sprawy na głowie, a on zostanie sam...
*
Nie dość, że miesiąc prawie nie pisałam, to dałam wam jeszcze krótki rozdział...przepraszam was bardzo ! Jestem okropna, ale cóż.... Mam nadzieję, że i tak wam się podobał. Tak w ogóle, to zauważyłam, że mam kilku nowych czytelników z czego jestem ogromnie dumna ! Pozdrawiam was i dziękuje za komentarze, które zostawiacie !
Świetny rozdział jak zwykle. Mam nadzieję że następny nadejdzie szybko. życzę weny.
OdpowiedzUsuńW dokładnym sprawdzaniu tekstu nie jestem mistrzem, ale chyba wykryłam jedną, albo dwie literówki. Rozdział ogólnie fajny, ale szkoda, że nie podałaś kto dokładnie zatakował Petera, dialogi ogólnie spoko, ale brzmią ciut nie naturalnie, a no i fajna wymiana zdań między Syriuszem, Jamesem, Lily i Dorcas. Pozdrawiam i czekam na następny~ Oblivion
OdpowiedzUsuńFajny rozdział tylko szkoda ,że tak późno.Jestem ciekawa kto zaatakował Petera.Może będzie z tego jakaś naprawdę gruba akcja:).
OdpowiedzUsuńRozdział genialny tylko szkoda, że taki krótki. Teksty huncwotów jak zwykle fajne. Weny życzę :D
OdpowiedzUsuńBardzo fajny :D Szkoda mi Petera, ale chyba James ma jednak rację :) Już się nie mogę doczekać kolejnego rozdziału ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;*
Boże jak Ty świetnie piszesz. *.*
OdpowiedzUsuńKochana wskakuj na mojego bloga i przeczytaj informację. To dla mnie bardzo ważne :)
Przepraszam z góry za to zamieszanie, które zrobiłam. Wejdź i sama się przekonaj. :*
Świetny Bloog
OdpowiedzUsuńHej kochana! Kiedy nowa notka?
OdpowiedzUsuńZapraszam od razu na rozdział trzeci u mnie:
http://huncwoci-dorcas-meadowes.blogspot.com/2014/04/rozdzia-trzeci-wyrzucony-z-hogwartu.html
Latające kijki? xD
OdpowiedzUsuńbonnie-karaye.blogspot.com