czwartek, 20 lutego 2014

Rozdział 35 ,,Evans i pergamin ''

     Błękitnooka dziewczyna stała przed lustrem czesząc swoje ciemne włosy. Jej oczy przyglądały się samej sobie uważnie, a na ustach błąkał się niewinny uśmiech. Ubrana była jedynie w dżinsowe krótkie spodenki i beżowy sweterek z rękawami trzy czwarte. Gdy już skończyła się czesać, usiadła na łóżku i wciągnęła na nogi swoje czarne, zniszczone trampki. To były jej ukochane buty...co z tego, że w fatalnym stanie, kochała je nad życie. Dlaczego ? Oczywiście dlatego, że dostała je w prezencie od Syriusza, gdy byli na czwartym roku nauki w Hogwarcie. Do tej pory pamiętała tą chwilę...weszła do pokoju wspólnego razem z Mary, a wtedy wszyscy przyjaciele wyskoczyli ze swoich kryjówek krzycząc ,,Niespodzianka ! ''. Każdy dawał jej prezenty i składał życzenia, a ona ? Ona nie umiała nic powiedzieć...była taka szczęśliwa, że odebrało jej mowę. Wtedy podszedł Łapa i wręczył jej te wspaniałe buty. Mówiąc, że pasują do niej o wiele lepiej niż jakieś szpilki.
    Dziewczyna uśmiechnęła się na tą myśl. Gdy była już gotowa wyszła z domu. Kiedy znalazła się na werandzie
przed jej domem zaparkował ,,Błędny Rycerz'', a z niego wyskoczyła rudowłosa dziewczyna ciągnąca za sobą wielki brązowy kufer.
- Dzień doberek ruda małpo ! - Zawołała panna Meadowes zeskakując ze schodów i podbiegając do przyjaciółki.
- Cześć pyskaty szympansie - Odpowiedziała dziewczyna i przytuliła kumpelę na powitanie.
- Co tam u ciebie ? Jak tam z B...
- Och naprawdę czy na powitanie koniecznie musisz mnie o niego pytać ? Wszystko ci opowiem w środku... - Odpowiedziała szybko dziewczyna. Złapała kufer Lily i razem z rudą zaczęły ciągnąć go do domu. Evans nie zgłaszała sprzeciwu.
- A co z twoją ręką ? - Zagadnęła ruda kiedy wspinały się po drewnianych schodach.
- Ach to ? A no...wywróciłam się ze szklankami i...no skaleczyłam się...
- Ty to zawsze po prostu...aż dziwne, że nie spadłaś ze schodów w Hogwarcie !
- Skąd wiesz, że nie spadłam ? - Zapytała Dorka otwierając drzwi i puszczając Lily przodem.
- Nie wiem...ale no...nie ważne, a gdzie Mary ?
- Przyjedzie wieczorem, bo wcześniej nie da rady...powiedziała, że pracuje nad czymś...
- Mary ? Pracuje ?
- Też się zdziwiłam...
- Ale to...
- Dziwne ? Tak wiem.
- Zmieniając temat...jest ktoś u ciebie w domu ? - Zapytała Lily kierując się do kuchni tuż za Drocas.
- Rodzice w pracy, Izzy u znajomych, Ally u babci...więc tylko ty, ja, mój pokój, sok dyniowy i pełno babskich spraw - Odpowiedziała dziewczyna ze śmiechem i jeszcze raz przytuliła Lily. Błękitnooka byłą taka szczęśliwa, że Evans w końcu do niej przyjechała. Lily była jej przyjaciółką odkąd zamieszkały razem w dormitorium. Evans wybuchowa, trzymająca się zasad, perfekcjonistka i ona szalona, zabawna, lubiąca się bawić dziewczyna. Praktycznie dwa zupełnie inne charaktery, a jednak nie potrafiły bez siebie żyć...
     Kiedy obie dziewczyny jakimś cudem wtargały kufer Lily na górę i znalazły się w pokoju Dorcas zaczęły cieszyć się sobą nawzajem. Rozmawiały, śmiały się i robiły to co najlepsze przyjaciółki zawsze robią.
- No, a teraz kochana wtajemnicz mnie proszę jak tam ci się układa z Blackiem...czekam na to odkąd wysiadłam z tego cholernego autobusu...
- Co ? Układa ? A jak ma mi się z nim układać ? Lily my jesteśmy przyjaciółmi ! 
- Ychym...a tak na serio ? - Zapytała zielonooka podnosząc w zabawny sposób jedną brew do góry.
- No... zaczekajmy z tym na Mary dobrze ? Nie chciałabym opowiadać wszystkiego dwa razy...
- Uuu...Czyli coś się działo ?
- Co ? Tak..znaczy nie ! Uch... nic się nie działo, a o tym porozmawiamy jak Mary przyjedzie...
- Czyli coś się działo...
- Lily !
- No co ?
- Och ! Ten temat zamknięty !
- No właśnie nie do końca ! Boisz się go jak ognia !
- To przez twoje włosy ! Boję się, że mnie poparzą gdy coś zacznę o tym opowiadać ! - Odparła dziewczyna z wrednym uśmiechem na twarzy za co oberwała od zielonookiej poduszka w głowę.
- A tak nawiasem mówiąc, aż dziwne że Rogasia jeszcze tu nie ma...
- Ach...no tak, to te przykre uroki pobytu u ciebie. Jak ty się możesz z nim przyjaźnić ?
- Wychowałam się z nim Lily, to mój brat i on naprawdę nie jest taki jaki ci się wydaje.
- Czyli nie jest napuszonym bufonem, który rzuca na wszystko co popadnie zaklęcia ? - Zapytała Lily tak sarkastycznie jak tylko mogła.
- No może troszkę napuszony jest...ale taki jest już jego urok ! A co do zaklęć, to masz za złe mu i Syriuszowi za to, że znęcali się nad Smarkerusem ! 
-  Snape. Ma na imię Snape...ech... ty też musisz go tak nazywać ?
- Jeśli mnie pamięć nie myli to sama go tak nazwałaś podczas SUMÓW...i myślałam, że już ci nie zależy na nim od tamtej pory...
- Dor...to był mój przyjaciel przez całe dzieciństwo... nie zależy mi na nim i już nigdy nie będzie...popełnił zbyt wiele błędów... ale to nie zmienia faktu, że mam do niego szacunek tak jak do każdego człowieka.
- Dobra nieważne zostawmy to w spokoju...no to masz zamiar przywitać się z Huncwotami ? - Zapytała czarnowłosa uśmiechając się figlarnie.
- Och nigdy w życiu !
- Przecież na Pokątnej aż tak bardzo nie przeszkadzało ci towarzystwo Jamesa, a w Sylwestra...
- Nie przypominaj mi o tym cholernym Sylwestrze ! 
- Ale to było takie słodkie ! Zresztą mówiłaś, że nie było tak źle... 
- No bo nie było tak źle...tak szczerze to myślałam, że będzie gorzej...
- Widzisz czyli jednak mogłabyś się do niego przekonać !
- Nie nie mogłabym...
- Ale Lilcia !
- Ale Dorcia !
- Nie mów do mnie Dorcia !
- Nie mów do mnie Lilcia ! - Odparła rudowłosa, po czym obie dziewczyny wybuchły śmiechem.
- Dobra, a tak na serio naprawdę jestem zdziwiona, że jeszcze ich tu nie ma !
- Niby czemu ?
- Może dlatego, że siedzą u mnie ostatnio non stop...wczoraj uznali, że trzeba naprawić moje drzwi od szafy...jeszcze gorzej je zniszczyli... - I ku wielkiemu zdziwieniu Dorcas Lily nagle wybuchła śmiechem. Może aż tak bardzo nie była zrażona do Huncwotów ?
- Och przepraszam...wydało mi się to dość zabawne...no wracajmy do tematu.
- No dobra...o czym to my ? A tak....no James pewnie siedział w oknie i czekał...
- Weź przestań na pewno tak nie robił !
- Myślisz ? Syriusz pewnie go trzymał za te czarne kudły żeby nie wybiegł z domu do ciebie !
- Ha ha ha...weź przestań...
- Ale...
- Evans ! - I tu rozmowę dziewczyn przerwało dwóch czarnowłosych Huncwotów, którzy wpadli do turkusowego pokoju Dorcas.
- Evans, Evans, a yyy... cześć - Pospiesznie przywitał się James, nie mógł się porządnie wysłowić, więc potargał swoje czarne włosy i uśmiechnął się szelmowsko.
- Och Potter i co się szczerzysz jak głupi do sera ?
- Co ja...no...
- O nagle ci mowę odebrało ? Dobrze lepiej żebyś się wcale nie...
- Lily... - Przerwała zielonookiej Dorcas patrząc na nią błagalnym wzrokiem. Lily dobrze wiedziała o co chodzi dziewczynie. Chciała żeby pogodziła się z Potterem.
- Och no dobrze...dzień dobry P... znaczy James...Zadowolona ? - Zapytała zwracając się do Dor. Czarnowłosa jednie uśmiechnęła się szeroko.
- Ekchem....ruda ja też tu jestem. - Powiedział Syriusz rozkładając ręce w taki sposób jakby chciał się przytulić.
- Witaj Black...
- Tylko ,,witaj Black'' ? Jakie to...nieczułe...
- Oj Łapko, Łapko...
- Oj Dorcia, Dorcia...
- Nie mów do mnie Dorcia...
- Nie mów do mnie Łap...znaczy...możesz mówić Łapko... - Błękitnooka uśmiechnęła się do chłopaka. On odwzajemnił uśmiech i puścił jej oczko.
- A więc...Lily ?
- Tak Potter ? - Zapytała Evans spoglądając na chłopaka, chyba nawet on nie mógł zniszczyć jej tego dnia.
- Umówisz się ze mną ?
- Spadaj Potter !
- No nie daj się prosić !
- Potter idź stąd !
- Ale oboje wiemy, że tego chcesz !
- Do widzenia Potter !
- No błagam Evans !
- Przepraszamy abonent tymczasowo nie dostępny proszę zadzwonić później...
- Ev...co ?
- Nic ! Ej Potter, a wiesz co ?
- Co ? Zgodzisz się ?
- Nie, ale chciałam ci coś powiedzieć...
- Słucham Lily. - Powiedział chłopak podchodząc do zielonookiej ta dała mu znak ręką żeby się do niej schylił.
- Mów.
- Więc...DO WIDZENIA POTTER ! - Wydarła się dziewczyna jak tylko mogła najgłośniej, a głos miała bardzo donośny. James złapał się za obolałe ucho.
- Evans...
- Dobra Rogaty jak zwykle nie masz szczęścia...idziemy ! Do zobaczenia Dorcas...Lily ! - Powiedział jedynie Syriusz, po czym złapał Rogasia za kołnierz i wyciągnął go z pokoju.
- A temu gdzie się tak śpieszy ?
- Nie wiem Lily...mogłaś się zgodzić !
- Nigdy w życiu ! Do puki jestem zdrowa umysłowa nigdy nie umówię się z Potterem !
- No ale w Sylwestra...
- To co innego ! Ej właśnie, a jak mowa o Sylwestrze to...
- To co ?
- Pamiętasz ? Zgodziłam się na to...sam na sam z Potterem tylko dlatego, że powiedziałaś, że zrobisz co tylko będę chciała...jeszcze nie spełniłaś mojej prośby...
- Ale Lily ja nie mogę tego zrobić ! Nie mogę po prostu !
- A ja mogę się umówić z Potterem ?
- Tak !
- No to zrób to co ci kazałam !
- Nie ! 
- No to ja nie umawiam się z Potterem ty nie spełniasz przyrzeczenia problem z głowy...
- A jakbym to zrobiła to byś...
- Nie
- Ale...
- Nie i koniec ! A to i tak będziesz musiała zrobić, wcześniej czy później...

                                                  *

     Syriusz leżał na kanapie państwa Potter pijąc sok dyniowy i myśląc o problemach tego świata. Było mu tu tak dobrze...mógł robić co chciał, pani Potter zajmowałam się nim jak własnym synem, spędzał czas z Rogaczem no i była tu Dorcas. Ucieczka z domu była najlepszą rzeczą jaką zrobił w życiu.
- Łapa ? - Jego rozmyślenia przerwał James, który schodził właśnie po schodach.
- Co tam Łosiu ?
- Nie mów do mnie Łosiu...
- Będę mówił jak chciał...
- Dobra nie ważne... - Syriusz podniósł się i spojrzał na przyjaciela z nie małym zdziwieniem w oczach. Zazwyczaj te ich zaczepki prowadziły do dość zabawnej i bezsensownej kłótni, z której potem się śmiali. James nie miał ochoty na to co było to dość dziwne. Czyżby odmowa rudej go tak zasmuciła ? Nie to na pewno nie to...
- James co ci ?
- Mi nic...ale może łaskawie powiesz mi co to jest ? - Odpowiedział czarnowłosy z poważną miną i wyjął z kieszeni kawałek pogiętego pergaminu. Wyglądał tak jakby go ktoś zgiął w kulkę, a potem rozprostował.
- Wygląda mi to na dość pomięty pergamin...chyba, że mnie wzrok myli.
- Nie myli cię, ale może wytłumaczysz mi co jest tam napisane...
- Pewnie napisy ?
- Syriusz nie wygłupiaj się ! Naprawdę nie mam ochoty na żarty. - Oho było nie dobrze. Potter nie miał ochoty na żarty więc szykowały się kłopoty. 
    Syriusz wciąż z wielkim zdziwieniem wziął pergamin od Jamesa. Spojrzał na to co było w nim napisane. Mina mu nagle zrzedła.
- Skąd to masz ?
- Znalazłem...
- Dlaczego grzebiesz w moich rzeczach ?
- Szukałem czystego pergaminu w pokoju, a to znalazłem pod twoim łóżkiem...
- Trzeba było nie ruszać...
- Miałem ndzieję, że da się na nim pisać...
- Dobra już nie ważne znalazłeś, to znalazłeś...
- No więc ?
- Co... więc ?
- No co to na gacie Merlina jest !?
- Nic...

- Nic ?!
- Nie twoja sprawa...
- Myślę, że jednak moja !
- A ja myślę, że nie !
- Do jasnej cholery Syriusz !
- No co testamentu nie widziałeś ?!
- Syriusz czy ty naprawdę jesteś tak psychiczny żeby pisać testament !? Masz dopiero 16 lat ! Nie umierasz jeszcze ! Całe życie przed tobą !
- James...
- Do cholery jasnej ! Chciałeś popełnić samobójstwo dlatego to napisałeś ? A może jesteś na coś poważnie chory i nic nie mówiłeś ?
- Rogacz...
- Nie wiem po prostu co ja mam przez to rozumieć...że co chcesz już odejść z tego świata ?! A co z nami ! Co z paczką Huncwotów ?! Co z Dorcas ?!
- James...
- Wiesz jak ona by się poczuła gdyby to zobaczyła ?! Wiesz jak ja się poczułem...Syriusz samobójstwo to nie jest ostateczność wszystko można jakoś...
- James do cholery jasnej nie jestem samobójcą !
- Co ? Chwila...co ?
- Napisałem to, gdy uciekałem z domu...
- Nie rozumiem...
- Bałem się, że stamtąd nie ucieknę...oni są nieobliczalni...gdyby nie to, że byłem tylko trochę szybszy od mojej matki...nie byłoby mnie tu teraz...
- Ale przecież oni nie mogliby...
- Gdybyś ich wtedy widział ! Furia w oczach...zabiliby mnie i to bez żadnego uczucia ! Wiedziałem, że mi się może nie udać dlatego to napisałem...musiałem coś zostawić po sobie moim bliskim...
- A ja już się bałem...
- Czasem za bardzo dramatyzujesz...
- A ty jakbyś się poczuł gdybyś znalazł w swoim pokoju testament swojego najlepszego przyjaciela ?
- Pewnie potraktowałbym cię Avadom Kedavrą żeby wziąć szybciej twoje rzeczy...oczywiście zrobiłbym ci ładny pogrzeb żeby nie było...
- Bardzo zabawne...widzę, że żarty się dziś ciebie trzymają...
- No, a jakby inaczej.
- Wiesz jak mnie nastraszyłeś ?
- Oj wiem...Ej Rogacz ?
- Tak ?
- Nie mów nikomu, że to znalazłeś...nikomu...nawet Remusowi ! 
- Ale...
- Żadne ale...nikt ma o tym nie wiedzieć ! Nikt, a zwłaszcza Dorcas...
- Czyżby ci na niej zależało...?
- Nie...znaczy...ech no sam powiedziałeś, że by się z tym okropnie czuła...
- No...
- Nie ważne...
- A może jednak ważne kundelku ?
- Kundelku ? Naprawdę ? Mogłeś się bardziej postarać...
- Ej to ty ciągle nazywasz mnie Łosiem...ja przynajmniej zmieniam na kundel, pchlarz, piesio...a nie tak jak ty !
- Mnie pasuje łoś...bo nic bardziej nie odda twojej głupoty...

                                                 *******

    Kolejny rozdział, w którym wyjaśnia się zagadka tajemniczej kartki (patrz rozdział 31-,,list'', który Syriusz pisał na początku rozdziału ) Mam nadzieję, że post wam się podobał, bo wymiana zdań pomiędzy Lily a Jamesem była wzięta czysto z mojego życia. Pozostawcie po sobie jakiś ślad w postaci komentarza, a ja za to pozdrawiam was serdecznie i ciesze się, że czytacie mój blog.

7 komentarzy:

  1. Hahaha, no normalnie nie mogę z tej rozmowy Lilki i Jamesa :D Oni są po prostu boscy :) Jestem strasznie ciekawa co było w tym liście, już się nie mogę doczekać kolejnego rozdziału :P
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Ha! Druga! Kocham twoje opowiadanie, z niecierpliwością czekam na kolejne wpisy.
    Twoja oddana czytelniczka...

    OdpowiedzUsuń
  3. Wchodząc tu nie spodziewałam się żadnej notki.Dwie notki w krótkim czasie.Chyba masz ferie?Jeśli tak to witam w klubie,województwo opolskie:)

    Notka fajna

    Kiedyś trafiłam na opis testamentu Syriusza w wersji żartobliwej.Sądzą po twojej reakcji Rogacza testament Syriusza był bardzo ponury.Twoja notka jak zwykle była świetna:)

    Jeśli ktoś chce się pośmiać to odszukałam ten tekst na internecie.Może akurat komuś się spodoba
    http://www.magiczne.pl/index.php?showtopic=7105


    OdpowiedzUsuń
  4. Ale mi się ten rozdział podobał! Zwłaszcza Lily i James, bo obydwoje darzę gorącym uczuciem, jakim jest miłość. W twoim opowiadaniu oni są tacy... naturalni, nie naciągani, po prostu są :3
    A tekst Syriusza o testamencie mnie rozwalił :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny rozdział. Sorki, że dopiero teraz komentuję.
    James myślał, że Łapa popełni samobójstwo... Też w sumie bym się zestresowała gdybym znalazła taki list napisany przez mojego przyjaciela... C: Ale ten rozdział mi się podobał. AAAA!
    Czekam na nn. Pozdrawiam. C:
    PS. Pisz szybko :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Dopiero odkryłam twojego bloga ale nadąrzyłam z rozdiałami piszesz w bardzo ciekawy sposób. Kiedy kolejny rozdział??

    OdpowiedzUsuń
  7. Ciepłe powitanie Lily i Dorcas...

    bonnie-karaye.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń