niedziela, 13 października 2013

Rozdział 28 ,,Pierwsze dni wakacji ''

     Czerwona lokomotywa gnała pośpiesznie do Londynu.Dziś w końcu był pierwszy dzień wakacji i wszyscy uczniowie chcieli znaleźć się jak najszybciej w swoich domach.
     No oczywiście tylko nie Łapa.Bo kto normalny chciałby wracać do domu w którym będą się nad nim znęcać i  mieszka tam potencjalny śmierciożerca? Na dodatek koszmary o Voldemorcie nękały go po nocach.Syriusz bał się...bał się jego planów, tego czego czarnoksiężnik od niego chciał.N a na dodatek wciąż nie rozgryzł Baker'a.Tak po prostu chłopak był w wybornym nastroju.
    Cała paczka Huncwotów siedziała w swoim przedziale.Jakoś tak żaden z nich nie miał ochoty się gdziekolwiek ruszać.Było to zapewne skutkiem małego wieczornego spotkania które odbyło się wczoraj w ich dormitorium wraz z Dorcas i Mary.Cóż Blackowi i Potterowi zostało trochę Ognistej po ich ostatniej imprezie więc uznali, że nie można jej zostawić tak po prostu.Mówiąc w skrócie spili się wszyscy do bólu.Nawet Remus...,który pod wpływem kaca ledwo doszedł i wrócił ze spotkania prefektów. 
O przedziale w którym byli też warto wspomnieć.Nie wyglądał on albowiem normalnie.Bagaże walały się wszędzie.Na podłodze o dziwno nie było prawie papierków po słodyczach.Nawet Peter nie był w stanie jeść.Sami Huncwoci też nie byli w najlepszym stanie wszyscy skacowani porozwalali się po całym przedziale.James zajął kilka siedzeń, Remus też, Syriusz rozwalił się na podłodze (prawdopodobnie jego lekki psi instynkt go do tego podkusił) , Peter musiał się zadowolić małym miejscem w nogach Remusa.
- Obraz nędzy i rozpaczy - Mruknęła blondynka, która weszła do ich przedziału.
- Sama nie wyglądasz lepiej - Odgryzł się Syriusz.Lecz niestety to co powiedział nie było zgodne z prawdą.Mary wyglądała olśniewająco.Świetny makijaż ukrył szare wory pod oczami a na starannie wymodelowanych, jasnych włosach nie było żadnej skazy.Jedynie zachrypnięty głos dziewczyny mógł na coś wskazywać.
- Och no jasne...spójrz na swoje włosy jeszcze gorzej potargane niż u Pottera ! - Łapa uniósł oczy ku górze chcąc obejrzeć swoją fryzurę, co było bez sensu bo to niemożliwe.Chłopak mruknął tylko coś do siebie.Trudno może i jego włosy były potargane, ale prawdę mówiąc dodawało to tylko chłopakowi uroku.
- Pfff też mi coś nikt nie ma bardziej potarganych włosów ode mnie - Fuknął niby to obrażonym tonem Rogacz otwierając swoje zaspane orzechowe oczy.Mary uśmiechnęła się do chłopaka.
- Wiecie co ?
- Co ? - Zapytał Peter.
- Tak jak sobie spojrzałam teraz na Jamesa to wyobraziłam sobie Lilke leżącą koło niego.
- Szkoda, że to tylko twoja wyobraźnia... - Mruknął ze smutkiem Potter.- Evans ze mną nie gada od czasu tej akcji ze smarkiem po SUMACH.
- Szczerze mówiąc ona nigdy nie miała ochoty z tobą normalnie gadać...
- Dzięki Łapo to się nazywa przyjaciel...Serio tak cie cieszy dołowanie mnie ?
- Nie po prostu stwierdzam fakty...ona na ciebie głównie tylko krzyczy.
- Wole jak na mnie krzyczy niż się do mnie wcale nie odzywa, wtedy przynajmniej słyszę jej piękny głos...ach Lily...
- Boże wy musicie być razem ! - Westchnęła Blondynka uroczo - Remus ?
- Słucham ? - Zapytał lekko niemrawo chłopak.
- Może ty przemówisz Lilce do rozumu, bo moje zdanie i kazania Dorki ma w nosie.
- Wątpię czy Lily będzie chciała mnie słuchać w sprawach dotyczących Rogacza...
- No ale spróbować możesz...najwyżej rzucisz na nią Silencio żeby ci nigdzie nie uciekła.
- Silencio jest do uciszenia Mary - Rzekł Lupin z lekkim uśmieszkiem na bladej twarzy. - Tyle razy miałem z tobą korepetycje, a ty wciąż mylisz zaklęcia - Dziewczyna spłonęła nagle szkarłatnym rumieńcem, gdy przypomniała sobie owe chwile z Remusem, kiedy byli sam na sam.
- Oj...no ja...em...wiecie co to ja może pójdę ją nakłonić żeby przeprosiła się z Rogasiem - Powiedziała i wyszła szybko z przedziału.
- Dziwne - Mruknął Peter niezręcznie.
- I to bardzo... - Podsumował Remus.
- Mam nadzieję że Lilciunia w końcu się przekona co do mnie...
- James my o Mary a ty o Lily...na gacie Merlina weź się ogarnij...Czekaj chwile...Lilciunia ? Ha ha ha ! 
- Tak a nie podoba ci się to zdrobnienie Łapo ?
- No ja tam nic do niego nie mam ale nie wiem co na to Evans...

                                                 *

     Ciężki kufer z hukiem uderzył o podłogę w ciemnym pokoju.Syriusz podszedł do czarnych zasłon, które zakrywały okno.Szybkim ruchem odsłonił je.Do sypialni wpadła złota fala słońca.Promienie delikatnie muskały wściekłą twarz chłopaka.Jego ciemne włosy opadały nonszalancko na czoło, szare oczy były lekko zmrużone.Chłopak był tak bardzo przystojny, jedną jego skazą była rozcięta warga , którą nabył przed chwilą gdy ojciec brutalnie wepchnął go do domu.
     Syriusz tu był, był już na Grimmauld Place 12.Tylko gdy spostrzegł tą okropną szarą kamienice jego serce zabiło szybciej.Tak bardzo nie chciał tam wracać...ale musiał...musiał tam mieszkać, bo nie miał innego wyjścia.Prawda część wakacji spędzał u Jamesa...chciałby nawet całe wakacje tam być...ale też nie mógł być taki nachalny.W końcu jego rodzice też chcą spędzić z Rogaczem trochę czasu, był ich jedynym synem.
     Chłopak rozejrzał się po swoim pokoju.Wszystko było tak jak to zostawił gdy wyjeżdżał do Hogwartu.Proporce Gryffindoru , plakaty z mugolskimi dziewczynami oraz motorami wciąż wisiały na ścianach.Barwy pokoju również się nie zmieniły wciąż był utrzymany w złocie i czerwieni.
- Hmmm czyli dobre rzuciłem zaklęcie. - Mruknął do siebie Syriusz, po czym rzucił się na łóżko.Chłopak jedynie zdążył zmrużyć oczy gdy cały dom zatrząsł się od krzyku jego matki.
- Ty plugawy zdrajco krwi ! Skazo mego łona ! W tej chwili do mnie ale to już ! - Syriusz otworzył oczy i mozolnie się podniósł.Wyszedł z pokoju opanowany.Wiedział do czego zaraz dojdzie...i domyślał się, że na kłótni się to nie skończy.Ale teraz był spokojny miał przy sobie różdżkę, i jej użyje jeżeli zajdzie taka potrzeba, będzie miał odwagę użyć zaklęć nawet jeżeli ministerstwo miałoby się o tym dowiedzieć.

                                                     *

     Błękitnooka dziewczyna weszła do domu powoli.Panowała tu absolutna cisza.Z trudem wtargała swój kufer do salonu.Nikogo tam nie było.Dorcas pobiegła na górę nawołując rodziców,lecz nie było żadnego odzewu.Ze smutkiem zeszła na dół.Weszła do kuchni i wtedy zobaczyła na stole kawałek pergaminu.Szybko przeczytała co było na nim napisane.Po czym zwinęła go w kulkę i rzuciła gdzieś w kąt.
- No oczywiście nie widzicie swojej córki cały rok, ale dla Izzy zawsze znajdziecie czas ! - Krzyknęła sama do siebie, po czym wybiegła z domu trzaskając za sobą drzwiami.

                                                     *

     Brązowooki chłopak wszedł do domu.Spojrzał w lustro które wisiało na ścianie potargał swoje kruczoczarne włosy i ruszył w kierunku kuchni skąd dochodziły już wspaniałe zapachy.Otworzył delikatnie białe drzwi i ujrzał swoją mamę wyjmującą z piekarnika jego ulubione ciastka.
- Cześć mamo ! - Krzyknął kobieta wzdrygnęła się, lecz zaraz jej twarz przyozdobił szeroki uśmiech.
- James kochanie chodź tu do mnie ! - Powiedziała spokojnym matczynym tonem odkładając szybko ciastka na stolik i przytulając syna. - Jak ty wyrosłeś !
- oj mamo...
- wiesz jak za tobą tęskniłam ?
- Nie ale domyślam się, że mi powiesz 
- Bardzo Jimmi bardzo...
- Tylko nie Jimmi...
- Och tak wiem jesteś już taki...
- Dobra mamo uspokój się wiem, że za mną tęskniłaś ale nie musisz mi mówić, że wyrosłem i tak dalej...to strasznie...denerwujące.
- Och niech ci będzie - Rzekła i potargała jego czarną czuprynę.
- To działo się tu coś ciekawego jak mnie nie było ? - Zagadnął chłopak zabierając jedno ciasto z talerzyka.
- Wiesz jak ciebie nie ma to się właściwie nic nie dzieje.Oboje z tatą mamy dużo pracy, jedynie interesującą rzeczą były listy od profesor McGonagall. - Rogacz uśmiechnął się jedynie po Huncwocku.
- No a tak to nic ciekawego... ach jedynie Izzy miała do ciebie jakąś sprawę i prosiła żebyś wpadł do niej wieczorem, bo dopiero wtedy będzie w domu.
- Tak jasne pewnie znowu mnie chce do czegoś wykorzystać...
- Och dramatyzujesz...a jeśli już mówimy o wykorzystywaniu to mógłbyś mi pomóc z ogródkiem. Co ty na to ?
- Tak jasne nie ma to ja wspólne oporządzanie ogródka iście Huncwockie zajęcie.

                                                    *

     Śliczna blondynka weszła do swojego błękitnego pokoju.Roiło się tu od różnych ubrań i materiałów.Na białej toaletce kosmetyki leżały poukładane równo.Spojrzała w lustro.Jej włosy starannie ułożone, perfekcyjny makijaż... tak to właśnie ona, cała Mary.Dziewczyna przyglądał się sobie jakiś czas gdy nagle usłyszała cichy stukot.Jasne drzwi uchyliły się nieco.Do pokoju wszedł niski chłopczyk.Miał włosy w odcieniu ciemnego blondu i szaro-błękitne oczy identyczne jak u Mary.Miał co najwyżej dziewięć lat.
- Hej Mary słuchaj co się stało ! - Krzyknął podekscytowany z szerokim uśmiechem na twarzy.
- No co tam Kurt ? - Zagadnęła do młodszego brata patrząc na niego uważnie.
- Matt i Emily wrócili ! 

                                                    *

     Rudowłosa Lily otworzyła drzwi do domu.Weszła do niego stawiając delikatnie stopy na podłodze.Uśmiechnęła się na widok zwykłych, mugolskich zdjęć wiszących na ścianie.
- Lily kochanie ! - Przywitała ją matka, podchodząc do niej i przytulając .
- Och mamo wiesz jak za wami tęskniłam ? - Rzekła dziewczyna podążając wraz z matką do salonu, aby wspólnie usiąść i porozmawiać.
- My za tobą też kochanie. No, a teraz siadaj i opowiadaj ! Jak ci poszły egzaminy ? SEMY tak ?
- Heh  żadne SEMY mamo tylko SUMY i wydaje mi się że...
- Co ONA tutaj robi !? - Wybuchł dziewczęcy krzyk gdzieś na korytarzu.Lily skrzywiła się okropnie.Wiedziała już kto wpadł z takim hukiem do domu.Po chwili w pokoju już znalazła się nie za ładna, dość wysoka jasnowłosa dziewczyna o końskiej szczęce.
- Och Petunio spokojnie ! - Rzekła matka.
- Ten dziwoląg już nigdy nie miał postawić swojej obleśnej stopy w tym domu !
- Petunio natychmiast masz się uspokoić ! - Powiedziała surowo matka wstając z fotela.
- O nie ! Mówiłam że nie chce jej tu widzieć ! Jeżeli woli być tą tą...
- Czarownicą ? - Wtrąciła Lily uśmiechając się wrednie.Petunia zbladła.Zielonooka wiedziała, że starsza siostra nie znosi tego słowa.
- Lily ! - Teraz głos matki skierował się w kierunku młodszej z sióstr.
- No co ? Ja tylko...
- Zamknij się potworze ! Wracaj tam skąd przyjechałaś ! Idź mieszkaj w tej swojej wspaniałej szkole dla odmieńców ze swoimi równie idiotycznymi i żałosnymi znajomymi  ! - Teraz młodsza Evans nie wytrzymała wyjęła z kieszeni spodni różdżkę, skierowała ją w kierunku siostry.Co jak co... ją mogła obrażać, ale jej przyjaciół nie miała prawa tknąć.Petunia jeszcze bardziej zbladła (choć nie wiadomo czy było to w ogóle możliwe ). Stała teraz nie ruchomo z przerażoną miną na twarzy.
- Lilyen Evans odłóż tą różdżkę ! - Zawołał ojciec sióstr wpadając do pokoju.Przez drzwi podsłuchał całą kłótnię.
     Rudowłosa choć nie chętnie schowała drewienko do kieszeni i usiadła na fotelu.
Petunia fuknęła jedynie coś pod nosem i wyszła z salonu nie zaszczycając nawet siostry spojrzeniem.
- Tom ja pójdę porozmawiać z Tunią - Mruknęła dorosła kobieta i również wyszła z pokoju.Lily jedynie spojrzała zielonymi tęczówkami na ojca.Ten uśmiechnął się lekko i przytulił ją czule do siebie.

                                                    *

     Wysoki blondyn wszedł do domu ciągnąc za sobą wielki kufer.W drzwiach czekała już na niego matka.Hope Lupin była kobietą niską o jasnych włosach i zmęczonej twarzy.Sama mieszkała i zajmowała się domem od śmierci męża.Kobieta uradowana uścisnęła chłopaka.Był od niej wyższy co najmniej o głowę.
- Och Remi...boże twoja twarz ! Doszło ci trochę blizn !
- Oj mamo to nic takiego ! - Mruknął chłopak przypominając sobie ostatnią pełnie kiedy to Syriusz próbując go uspokoić zrobił mu niezłą skazę na czole...na szczęście teraz była mało widoczna.
- To dobrze...wiesz jak tu pusto bez ciebie ? 
- Heh przynajmniej nie musisz słuchać mojego wycia w nocy - Rzekł z rozbawieniem chłopak siadając na kanapie.Kobieta lekko się zasmuciła.
- Remus twoja linkantropia wcale nie jest zabawna !
- Czasami mamo nie można traktować wszystkiego poważnie gdy ma się kogoś bliskiego nawet najgorsza choroba może stać się lepsza.

                                                        *

     Niski pulchny chłopiec usiadł na skraju łóżka w swoim pokoju.Co on będzie robił przez całe wakacje ? Nie ma tu nikogo znajomego odkąd pojechał do Hogwartu.Wszyscy na pewno znajdą sobie jakieś zajęcie... Łapa pojedzie do Rogacz i będą razem bawić się z Dorcas.Remus też będzie miał jakieś zajęcie..a on ? On pewnie spędzi te całe dwa miesiące sam nudząc się.Bo była dość spora szansa, że Huncwoci o nim zapomną organizując jakąś imprezę.Ostatnio ciągle o nim zapominali.Kawały wymyślali sami nawet nie biorąc pod uwagę jego pomysłów.Oczywiście byli od niego o wiele lepisz za to ich właśnie podziwiał, ale zastanawiał się czy to aby dobre, że zaczęli go powoli traktować jak służącego.Może za bardzo myślał i dramatyzował, ale miał takie lekkie odczucie, że ich przyjaźń nie jest do końca szczera.

                                               ***********

     Jestem po długiej przerwie ! Przepraszam was za to ale nauka tak bardzo mnie kocha, że mam jej strasznie dużo -.-. Ten rozdział mi się podoba i może nic specjalnego się w nim nie dzieje ale jestem z niego zadowolona bo taki właśnie miał być ! Z wyjątkiem tej wstawce o Jamesi'e ten kawałek mi nie wyszedł ale trudno.Miło mi powitać na blogu nową czytelniczkę Pattkę Pati ! :D Na serio jestem w szoku że przeczytałaś cały mój blog w jeden dzień :D
     To na razie tyle rozkoszujcie się tym rozdziałem bo nie wiem kiedy nowy ! (oby szybko ) Arvis bez odbioru.

5 komentarzy:

  1. Cudowny rozdział :* Tak naprawdę to tylko James ma szczęśliwą kochającą rodzinę, a reszta jego przyjaciół niestety tak nie ma :( Już się nie mogę doczekać jakie wymyślisz dla nich przygody wakacyjne :)
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Mi się ten rozdział podoba.W końcu znalazłam blog który całkowicie mi przypadł do gustu:).
    Nie mogę się doczekać następnych rozdziałów:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział. Tak jak powiedziałaś nic specjalnego w nim się nie dzieje, ale jest dość długi i przyjemnie się go czyta. Nie w każdym rozdziale musi być coś wyjątkowego :)
    Mam nadzieje, że nauka się na Ciebie trochę obrazi i Ci trochę odpuści i za niedługo ukaże się kolejny rozdział :P
    Życzę weny,
    Vi :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeeju, jak genialnie! Ubustwiam takie rozdziały, mam nadzieję że to wstęp do czegoś większego ^-^ nieśmiało proszę o jeszcze więcej rodzinki Blacka ~ niech wena będzie z Tobą, mam nadzieję na niedługi czas oczekiwania na coś nowego ;3

    ~ Rani

    OdpowiedzUsuń