piątek, 19 kwietnia 2013

Rozdział 20 ,, Kolejna pełnia ''

     Huncwoci już dwa miesiące temu wrócili do Hogwartu po świętach.Zdążyli już w tym czasie ,,nadrobić'' zaległości  w wymyślaniu kawałów , stracili kilkanaście punktów za wybuch kociołka Snap'a na eliksirach.Zarobili kilka szlabanów i prawie doprowadzili nauczyciela obrony przed czarną magią do załamania nerwowego więc krótko mówiąc troszkę narozrabiali.
     Cała banda właśnie wracała do swojej wieży zwolniona z ostatniej lekcji gdyż profesor Slughorn poważnie zachorował i nie mógł prowadzić lekcji.
- Hipogryfie pióra - Powiedział  słabo Remus.Gruba Dama bez słowa otworzyła im drzwi do Pokoju Wspólnego.Huncwoci rozsiedli się jako pierwsi na kanapach przy kominku.Za nimi wparowała reszta klasy piątej.Syriusz rozwalił się na fotelu.
- To dzisiaj się zabawimy co ? - Zagadnął czarnowłosy.
- Ja wcale nie uważam tego za zabawę - Mruknął Remus. - Musicie znowu ze mną iść ? - Spytał przyciszonym głosem miodowooki.
-  Już ci powiedzieliśmy Luniek idziemy.Nie masz się z nami co kłócić - Rzekł stanowczo James.
- Może się wam coś stać.Przecież nie daj boże któregoś z was ugryzę i co wtedy ? - Zapytał bardzo cicho Remus.
- Wtedy po Hogwarcie będzie biegać banda animagów - wilkołaków na dodatek Huncwotów nie przesadzaj Lunatyku - Również powiedział szeptem  Łapa.
- Po prostu idziemy i już ! - Krzyknął Peter.
- Zamknij się Glizdek !  - Warknął Syriusz.Lecz już było za późno w oka mgnieniu koło nich pojawiły się Dorcas , Lily i Mary 
- Co wy znowu knujecie ? - Zapytała Ruda opierając ręce na biodrach i patrząc na nich srogo.
- Ach Panna Evans jak zwykle wtyka swój nos w nie swoje sprawy ! Rogaty czemu sobie żeś znalazł taką wścibską dziewczynę ?
- Mój drogi Łapo po pierwsze ją kocham więc toleruję to że jest  wścibska  .Po drugie wiesz to taki nasz mały rudzielec...rude już takie są - I za te słowa James pożałował.Oberwał książką od transmutacji prosto w głowę. 
- Zamknij się Potter ! - Krzyknęła.
- Ach Lilcia , Lilcia ! Moja piękna nie drzyj się na mnie tylko mówię jak jest ! Jesteś wredna , wścibska ,  wkurzającoperfekcyjna ale i tak cię...
- Och już daruj sobie te obelgi ! We wszystkich widzisz tylko wady ! Co myślisz Potter , że jesteś człowiekiem idealnym ? Uważasz się chyba za jakiegoś boga ? Myślisz , że jak radzisz sobie w Quidditchu i znasz parę magicznych sztuczek to jesteś taki wspaniały ?! Myślisz , że obrażając innych jesteś taki fajny ?
- Nie ! Ale ty wręcz przeciwnie ! Musisz być zawsze najlepsza ! Panna idealna ! Jakbyś nie zauważyła to ty mnie wiecznie obrażasz ! Wyzywasz od palantów i idiotów ! Spójrz lepiej na siebie nie umiesz przyjąć żadnej krytyki do siebie !
- Raczej ty nie umiesz przyjąć  krytyki Potter !
Pfff...Ja nie umiem przyjąć krytyki ?! 
- Tak ! Nie pamiętasz już co  było w drugiej klasie gdy Ernie Deleson powiedział , że taki dzieciak w życiu nie złapie znicza !?
- To jak wpadł w trybuny przez Rogatego było piękne ! - Wtrącił Łapa.

- Zamknij się Black ! - Warknęła Lilka.
- Ha ha...to już zupełnie inna historia zresztą jak się nie umie utrzymać na miotle to się potem wpada w trybuny !
- Leżał przez ciebie miesiąc w Skrzydle Szpitalnym !
- A co mnie to obchodzi !? Evans jak jeszcze chcesz mi wypominać jakieś głupie wypadki które oczywiście według ciebie są moją winą to lepiej stąd spadaj ! 
- Jakbyś nie wiedział Potter mam prawo do siedzenia tu tak samo jak ty ! A te twoje głupie wypadki zawsze są przez ciebie i Blacka !
- Mnie nie mieszaj w wasze dyskusje Evans ! 
- Cicho siedź Łapo.... - Mruknęła Dorcas.
- Evans o co ci teraz w ogóle chodzi !? - Zapytał Potter.
- O to, że jesteś idiotom widzącym jedynie czubek własnego nosa ! Potrafisz jedynie znęcać się nad słabszymi od siebie i....
- I tu cie mam Evans ! Dręczy cię to, że mamy ubaw ze Smarkerusa. Powiem ci jedynie tyle, ze twoje gadania pójdą na marne ! Jedynie nadwyrężasz sobie gardło.Evans zamknij się wreszcie , bo robisz z siebie jedynie idiotkę krzycząc na mnie jak opętana. - Lily bezradnie otworzyła parę razy usta jakby chciała coś powiedzieć lecz z jej ust nie wydobył się żaden dźwięk.Jedynie wrzuciła swoją książkę od transmutacji do torby i poszła wściekła do swojego dormitorium bez słowa.Po chwili jedynie było słychać trzask drzwi.
     Wzrok wszystkich obecnych w pokoju przeniósł się teraz na Jamesa.
- A wy na co się gapicie ? Podobało się przedstawienie ? To teraz łaskawie zajmijcie swoje puste łby czym innym ! - Krzyknął Syriusz.W sumie chyba nikt nie miał ochoty się z nim kłócić więc wszyscy błyskawicznie się zajęli czym innym.
-  Lily jest wściekła chyba z nią pogadam... - Mrukneła Mary wstając z kanapy , lecz Dor szybko ją zatrzymała.
- Nie nie lepiej nie...Chyba, że chcesz oberwać czymś .Panna Lilyanna jest wściekła  nie będzie chciała z tobą gadać...z nikim nie będzie chciała gadać ! - Mary kiwnęła jedynie głową  znowu usiadła koło Jamesa na kanapie.
- To....co planujecie kolejny kawał ? - Zapytała Dorcas żeby przełamać napiętą atmosferę , która pojawiła się nagle.
- Nie interesuj się ! - Warknął James wstając z kanapy.Wściekły poszedł do dormitorium.Zapadła niezręczna cisza.Przerwana na chwilę piskiem Petera kiedy jego fasolki wysypały się na podłogę.
- Aaa....eeee Remusie , bo Mary chciała cię o coś zapytać....  - Rzekła Dorcas.Mary popatrzyła na nią jedynie zabójczym wzrokiem.Blond włosy popatrzył na nie z zaciekawieniem.
- Bo wiesz....ja... eee.... no... ten... nie radzę sobie z...z tym zaklęciem ogłuszającym i chciałam się zapytać czy...no nie mógł byś mi pomóc...wiesz ty sobie świetnie radzisz i....
- Jasne Mary nie ma problemu...tylko może za tydzień w środę o 17...bo dziś nie dam rady...
- No wiem widać , że jesteś jakiś słaby... Nie powinieneś iść do pani Pomfrey ?
- Nie spokojnie...to...jest eeee - Mówił kulawo Remus nie wiedząc co powiedzieć.Przecież nie mógł po prostu powiedzieć ,,, dziś pełnie i będę wilkołakiem więc się kiepsko czuje''. Przecież jakby Mary się dowiedziała...zaczęłaby się go bać i odwróciłaby się od niego.
- Lunatyk jest przemęczony po prostu.Wiecie lekcje, jego obowiązki prefekta i wiecznie powtarzanie mi i Rogaśkowi , że lekcji nie robi się na ostatnią godzinę już go zmęczyło...
- Tak Łapa ma racje i jeszcze dziś muszę jechać do matki znowu zachorowała... - Rzekł Lunatyk wstając z fotela i oddalając się do swojej sypialni.
- Co jest z jego mamą ? Cały czas choruje nie uważacie tego za dziwne ? - Zapytała Dorcas patrząc na sylwetkę Lupina znikającą na schodach dormitorium.
- `Po prostu choruje i tyle Dorcas.Nie jest to dziwne ! Więc teraz jak to ujął mój szanowy poprzednik ,,Nie interesuj się ''  - Warknął Łapa , po czym również zniknął na schodach.
- Peter a ty co o tym myślisz ? - Zagadnęła Mary.
- Ja...ja...ja nie wiem...no ja eee...bo Remus....znaczy mama Remusa...aaa....
- Glizdogon ! - Z góry można było usłyszeć krzyk młodego Blacka, a Pettigrew popędził do niego jak pies do swojego właściciela.
- Oni coś knują Mary...
- Wiem Dor...ale zazwyczaj śmieli się itp...to musi być coś poważnego...wątpie czy w ogóle chodziło o jakiś głupi dowcip
- Sądzisz, że wpakowali się w coś z czego nie mogą się wyplątać ?
- Nie mam pojęcia Dor...ale Remus...nie sądzisz , że to dziwne...znika raz w miesiącu...zawsze jest jakiś słaby...i...
- Mary błagam cię chyba nie sądzisz że jest...
- Nie oczywiście że nie ! Po prostu to dziwne...
- Wiem też to zauważyłam...a jeśli mowa o Remusie...
- Dorcas ! Nie zaczynaj tego tematu ! To tylko korepetycje z zaklęć !
- Tak jasne jasne...

- Dobra cicho siedź i wracaj już do swojego Syrjuszka ! Pomiziajcie się razem na miotle ! - Zaśmiała się blondynka pokazując Meadowes język.
- O żeś ty ! Teraz przesadziłaś ! -Krzyknęła ciemnowłosa rzucając  poduszką w Mary która była na kanapie.Mary uciekła na górę gdzie dalej zaczęły się okładać na poduszki  zapominając o swojej rozmowie z Huncwotami.

                                                      *

   Około 24 w nocy.Dormitorium dziewcząt.Prawdę mówiąc nie wyglądało już na porządne i czyste jak zawsze teraz na podłodze walały się poduszki i pierze fruwały po całym pokoju.Przeszła tu niezła wojna na poduszki.Trzy dziewczyny leżały na kocu na podłodze przy świecach gadając o różnych rzeczach.
- To jak tam ze Scottem Dorcas ? - Zapytała Lily siadając i wpatrując się zielonymi oczami w czarną.
- Ech...em...w sumie to nie wiem chyba się pokłóciliśmy za bardzo nie chce ze mną gadać po tym co stało się na sylwestrze...
-  Nie powinnaś go tam zapraszać - Rzekła Mary.
- Ech...no wiem - Mruknęła dziewczyna wstając i podchodząc do okna chcąc się napić wody , która stała w dzbanku na oknie. Wtedy też jej oczom ukazała się bardzo dziwne zjawisko. Przed wierzbą bijącą na którą miały widok z dormitorium stały trzy postacie. Jedna największa wyglądała na jelenia, drugą mógł  być wilk albo jakiś większy pies trzecia, to było coś małego coś co Dorcas trudno było dostrzec z tej wysokości. Zaciekawiona i z lekka przerażona dziewczyna wpatrywała się w trójkę zwierząt. Ten najmniejszy przesuwał się zwinnie pomiędzy gałęziami rozwścieczonego drzewa.Po chwili nadepnął na kawałek kory w pniu , a drzewo się uspokoiło. Mały wbiegł pod nią.Najwidoczniej musiał być tam jakiś tunel , który gdzieś prowadził.Potem wszedł tam jeleń , pies obejrzał się jeszcze.Dorcas wydawało się , że spojrzał na nią , lecz wiedziała że to nie możliwe...
- Dorcas na co się tak tam patrzysz ? - Zapytała Ruda.
- Chodźcie i same zobaczcie tylko szybko - Powiedziała bo pies podchodził do wierzby.Mary i Lily wstały i stanęły przy oknie koło Dor.
- No i ? - Zapytała Mary nie bardzo wiedząc o co chodziło szatynce.
- Tu był czarny pies i...i jeleń i coś małego chyba fretka...
- CO ? - Zapytały w tym samym czasie przyjaciółki.
- No tak stały tam...przy wierzbie i...i  weszły pod nią tam jest jakiś tunel ! - McDonald i Evans popatrzyła na nią jak na kogoś chorego psychicznie.
- Chyba ze zmęczenia masz halucynacje - Mruknęła zielonooka.
- Nie mam żadnych halucynacji ! 
- Dobra nie ważne chodźmy spać , bo Dorcas zaraz zobaczy jeszcze dementora w łazience - Zakpiła Mary , po czym wskoczyła na swoje łóżko i zasłoniła kotary 
- Dobra noc ! - Krzyknęła.
- Lily na serio ich widziałam...
- Meadowes jesteś śpiąca...kładźmy się już jutro o tym pogadamy - Powiedziała Lilka matczynym tonem , po czym sama położyła się na swoje łóżko - Dobranoc karaluchy ! 
- Dobranoc - Odpowiedziała czarnowłosa i sama wskoczyła do łóżka.Może faktycznie to tylko jakieś halucynacje ze zmenczenia.Przecież to absurdalne żeby jeleń , pies i jakaś tchórzofretka biegały sobie wolno po błoniach i wchodziły pod drzewa.Chodź może gdyby znała całą prawdę nie wydawałoby jej się to dziwne.Gdyby wiedziała , że teraz jeden z jej przyjaciół bardzo cierpi a trójka Huncwotów jest animagami to nawet chyba by się tym nie przejęła gdyż dobrze by o wszystkim wiedziała , a tak to będzie się zastanawiać czy naprawdę to widziała czy tylko jej się zadawało.

4 komentarze:

  1. Świetnie, tajemnica Remusa jest zagrożona :D No i Mary chyba zależy na Lunatyku, hehhe. Niech się wreszcie Dorcas pokłóci ze Scottem, bo patrzeć na niego nie mogę. No i niech się gdzieś wybierze z Łapcią żeby było słodko. Ale nie za słodko. Jeden czy dwa uśmiechy zupełnie wystarczą ;P
    Ja już tutaj na next czekam, dlategóż to ci mnóóóóóstwa weny życzę i pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Boski rozdział ;* Lilka pokłóciła się z Jamesem ;( Ale myślę że się pogodzą niedługo ;) Niech ta Dorcas zerwie z Scottem i będzie z Syriuszem ;) Fajnie by było jakby coś między Mary i Remusem było :) Mam nadzieję że nie wyda się tajemnica Remusa. ;)
    Pozdrawiam i czekam na kolejny rozdział ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Boooże, niech z tym głupim Scottem się wreszcie wyjaśni!
    A ten babski wieczorek bym bardziej rozpisała :P

    bonnie-karaye.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń