Była ciepła sierpniowa noc.W domu grimmauld Place nr 12 który był domem pewnej rodziny czarodziejów odbywała się właśnie kolacja.Lecz nie wszyscy brali w niej udział najstarszy syn Walburgi i Oriona Blacków Syriusz jak zwykle został odesłany do swojego pokoju za to że jak zwykle zaczął się kłócić z rodzicami o Voldemorta.Rodzina Blacków popierała jego zamiary zabicia wszystkich szlam i zapanowaniem nad mugolami a Syriusz uważał w prost przeciwnie dla nie go nie miała znaczenia czysta krew ale jego rodzina miała na jej punkcie tak zwanego świra , uważała że szlamy nie zasługują na bycie czarodziejami.
Syriusz który już od godziny w był w swoim pokoju siedział na parapecie okna i bawił się swoją różdżką.
- Ech...jeżeli dłużej zostanę w tym domu to zwariuje - Powiedział do siebie i poprawił swoje włosy.I spojrzał na księżyc który był dziś idealnie okrągły.
- No tak dziś pełnia....biedny Lunatyk - Mruknął do siebie wciąż wpatrując się w białą kulę.Patrzył się jeszcze przez chwilę w gwiazdy gdy nagle do drzwi jego pokoju ktoś cicho zapukał.
- Czego - Warknął choć nie miał nawet pojęcia kto stoi za drzwiami, chociaż właściwie dla niego zbytnio to nie miało znaczenia ponieważ wszystkich w swojej rodzinie nienawidził zresztą z wzajemnością .Gość który stał za drzwiami chyba uznał to warknięcie za pozwolenie aby wszedł do pokoju bo po chwili młody Black usłyszał ciche skrzypienie drzwi.
- Ile razy ci mówiłem żebyś nie wchodził do mojego pokoju Śmieciogulusie ! - Powiedział Syriusz odwracając głowę w kierunku drzwi w których stał Regulus jego młodszy brat.
- Nie nazywaj mnie tak Zdrajco Krwi ! - Warkną zdenerwowany Regulus .
- Bo kto mi zabroni ? Ty...? - Powiedział Syriusz drwiąco i położył się na łóżko.
- Nie... nie ja ale matka i ojciec zabronili ci mnie tak nazywać - Młodszy Black spojrzał na Syriusza z wyższością . Łapa udał że tego nie usłyszał zresztą miał to gdzieś przecież co najmniej dwa razy dziennie sprzeczał się z matką lub ojcem. .
- Dobra gadaj czego chcesz...bo jak się nie będziesz streszczał to rzucę na ciebie zaklęcie twardego przylepca i przyczepie cię do sufitu na korytarzu - Powiedział z chytrym uśmiechem i dalej bawił się swoją różdżką co jakiś czas zerkając na brata.Regulus wydawał się lekko przerażony faktem że starszy brat mógłby coś takiego zrobić.
- N n n nie możesz tego zrobić ! Przecież nie można czarować poza Hogwartem !
- He he myślisz że mnie to obchodzi ? - Powiedział dalej strasząc Regulusa.
- Tak bo jak Ministerstwo się dowie to wyrzucą cię z Hogwartu . - Powiedział trochę pewniej.
- Pff...Ministerstwo to tylko banda głupich Gumochłonów !
- Co czyli nasi rodzice to durne Gumochłony tak ?
- No dla mnie tak...właściwie Gumochłony przy nich są bardzo fajne - Powiedział z ironicznym uśmiechem.
- TY WREDNY... - Regulus zaczął ale nie dane było mu skończyć bo do pokoju weszła matka dwóch braci.
- Co się tu dzieje ?! - Krzyknęła od razu patrząc wściekłym wzrokiem na Syriusza.
- Czemu akurat gapisz się na mnie ?! - Warknął Syriusz patrząc na rodzicielkę.
- Gapisz ?! Lepiej się wyrażaj plugawy zdrajco pamiętaj że jestem twoją matką a nie jakąś szlamom jak tak cała Evans ! - Krzyknęła wściekła
- NIE NAZYWAJ JEJ SZLAMOM ! - Krzyknął i wycelował różdżką w matkę.Kto jak kto ale Syriusz nigdy nie pozwalał obrażać swoich przyjaciół , chociaż właściwie Lily nie była jego przyjaciółką właściwie koleżanką ale James kochał się w niej od pierwszej klasy więc musiał jej bronić dla swojego najlepszego przyjaciela.
- Nie odważysz się - Powiedziała i także wyjęła różdżkę i wycelowała nią w syna.
- Jesteś tego pewna ?! Właściwie nie mam nic do stracenia...Drętwota - Z różdżki Syriusza wypłynął czerwony strumień który prawie trafił Walburgię lecz ona szybko wyczarowała przed sobą tarczę i odbiła zaklęcie Syriusza.
- Crucio - Powiedziała podchodząc do Syriusza. Piętnastoletni Black upadł na ziemię zwijając się z bólu i krzycząc.
- To cię powinno oduczyć podnoszenia różdżki na własną matkę... - Powiedziała.Syriusz czuł nie wyobrażalny ból...i nagle zaklęcie przestało działać i Syriusz leżał na ziemi ciężko oddychając.Nikogo już nie było w pokoju.Łapa był bardzo oszołomiony matka nigdy nie użyła na nim zaklęcia niewybaczalnego... Jedyne co go w tej chwili pocieszało było to że jeżeli ministerstwo się o tym dowie matka wyląduje na dożywocie w Azkabanie.
Po krótkiej chwili Syriusz otrząsnął się i położył się cały obolały na łóżku myśląc już tylko o tym żeby znaleźć się w Hogwarcie...jeżeli go z niego nie wyrzucą za tą Drętwotę którą dziś rzucił.Chłopak leżał tak rozmyślając gdy nagle przez otwarte okno wleciała jego sowa Gryffin i rzuciła prosto na jego brzuch jakiś list.
- Och...serio teraz mi listy przynosisz ? - Zapytał siadając a Gryffin dziobnął go w ucho.
- Ała...i tak nie dostaniesz żadnego smakołyka - Powiedział patrząc na sowę a ta lekko obrażona wleciała do swojej klatki odwracając się do niego tyłem.Syriusz uśmiechnął się patrząc na Gryffina.
- Dobra co mi przyniosłeś co ? Mam nadzieję że to nie z Ministerstwa - Łapa powiedział patrząc na kopertę.
- No nieźle Rogaś napisał... - Syriusz szybko otworzył list i zaczął czytać.
Drogi Łapo !
Syriuszu niestety przynoszę złe wieści niestety nie możesz przyjechać do mnie na te dwa ostatnie tygodnie wakacji.Jak dobrze wiesz cały lipiec spędziłem u cioci w Francji (a swoją drogą poznałem tam przepiękną pół Wile na pewno byś ją polubił )
Syriusz na chwilę przestał czytać ponieważ zaśmiał się na wzmiankę o pół Wili a potem czytał dalej.
Wracając do wakacji wróciliśmy nie dawno i okazało się że rodzice chcą zrobić remont w domu więc nie ma szans na spotkanie w wakacje ale na święta jesteś u nas mile widziany bo wiesz że rodzice traktują cię jak drugiego syna.
No dobra nie martw się Łapciu jakoś wytrzymasz na Grimmauld Place miłych wakacji i do zobaczenia na King's Cross.
Rogacz
Ps : Pamiętaj w tym roku musi nam się udać...a i dziś pełnia szkoda że nas nie ma przy Remusie.
Syriusz skończył czytać i odłożył list. Już nic nie mogło go bardziej zdołować chociaż przez chwilę się cieszył to znów się zasmucił nie dość że matka rzuciła na niego zaklęcie niewybaczalne to nie mógł się spotkać z najlepszym przyjacielem.
Czy ktoś mógł mieć jeszcze gorsze wakacje od niego ?
***************
No pierwsza notka na moim blogu i co o niej myślicie proszę o szczere komentarze acha i sory że krótka ale dopiero zaczynam :) ale następna postaram się żeby była dłuższa
Trafiłam na twojego bloga przez "Zaczarowane Szablony" (trzeba przyznać, Avia zna się na rzeczy- szablon masz cudny). Nie żałuję, że weszłam. Treść rozdziału naprawdę mi się podoba, ale zauważyłam kilka rzeczy, które szwankują. Po pierwsze: w niektórych momentach akcja dzieje się za szybko, nie mogłam się połapać, o co chodzi (jestem taka głupiutka XD). Nie wiem jeszcze, jak przedstawiają się kolejne rozdziały, ale mam nadzieję, że trochę zwolniłaś:) Po drugie: przecinki. Zaginęły w tajemniczych okolicznościach. Szczerze, to nienawidzę tych znaków, zawsze dostaję na dyktandach ocenę w dół, bo moje przecinki uciekają. Po trzecie: powtórzenia. Wyłapałam kilka takich zjawisk, ale to twój pierwszy rozdział i, właściwie, to nie przeszkadzają w czytaniu. I po ostatnie: acha. Sama mam problem z ortografią, ale to mnie zamordowało (http://filolozka.brood.pl/aha-czy-acha/).
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że nie będziesz zła, za to, że tak wrednie pywytykałam ci błędy. Naprawdę, nie chcę cię obrazić, po prostu uznałam, że ja bym chciała wiedzieć, gdzie zrobiłąm coś nie tak:)
Jestem okropna, ale zauważyłam jeszcze coś. Jedno z pierwszych zdań- "W domu grimmauld Place nr 12 (...)". Grimmauld Place to nazwa ulicy, więc powinno być "W domu przy Grimmauld Place nr 12 (...)".
UsuńTrafiłam tu przez przypadek jak szukałam czegoś o Potterze.No i patrzę blog o Syriuszu,no to zajrzeć musiałam.Pozostawiam ślad obecności i lecę sprawdzać resztę rozdziałów.
OdpowiedzUsuńJuż zaczęłam czytać :)
OdpowiedzUsuńNa serio mi się spodobało, choć trochę mi przeszkadzają błędy w pisowni. Ale tak to spoko :D
_____________________
Bonnie-karaye.blogspot.com
Poza kilkoma błędami zapowiada się ciekawa historia.
OdpowiedzUsuńRogata